Dzisiaj zjadłem, jak co wieczór, obfitą i tłustą mięsną kolację a potem zrobiłem dodatkową dziurkę w moim pasku od spodni. Pasek stopniowo się skraca – to już kolejna dziurka spowodowana chudnięciem. Szczegółowa historia mojego paska wygląda następująco.
Dziurki z lata są mniej wyrobione bo wtedy używałem innego paska.W sierpniu 2010 zaczęliśmy emulować paleolit. W ciągu półtora roku obwód mojego pasa zmniejszył się o około 15cm. Ty wychodzi około centymetra ubytku na obwodzie w ciągu miesiąca (też u innych znanych i bliskich mi jaskiniowców). Większe wrażenie robią amerykańskie historie opisane na stronie Marka Sissona.
Ok, skoro można wrzucać swoje trzy grosze, to i ja poddam pod rozwagę to, jakby mogła wyglądać moja kuchnia, gdybym oparł ją o paleolit.
Zaczynamy od śniadania (sobotnio-niedzielnego): kakao + jajecznica + ciepłe/pachnące bułki posmarowane masłem do tego ser żółty/szynka/dżem, a na sam koniec powiedzmy dwie ociekające cukrem (od polewy lukrowej) pączki => czy można zrezygnować z takiego dobrodziejstwa cywilizacji jak pączek z lukrem? Powiedzmy, że zdobędę się na szaleństwo, powiem kończę z pączkami i pozostanie mi jajecznica (odpadają mleko + kakao + pachnące bułki + masło).
Przemilczę okres pomiędzy śniadaniem a obiadem (drobna pustka w żołądku wypełniana ciasteczkami polanymi czekoladą mleczną, aby przetrwać trudny okres do obiadu) i przechodzę od razu do obiadu. Co nam tutaj wylatuje: spagehetti (kolejna zdobycz cywilizacji), pizza (ech, ta kuchnia włoska), rosół (podstawa niedzielnego obiadu porządnego katolika konserwatysty :)), ziemniaki (tutaj zgoda: można zrezygnować), schabowy (koniecznie z panierką!), wszelkie dodatki w formie wszechobecnej soli.
Przyglądając się powyższemu oraz porównując to z zestawem Piotrka stwierdzam, że moja silna wola właśnie zaczyna słabnąć, jednakże jej całkowite załamanie nadchodzi dopiero wtedy, gdy pomyślę o utracie: sernika (koniecznie z rodzynkami), karpatki, makowca, tortów, strucli (wszelkiego rodzaju), różnego rodzaju ciasteczek (cudowny produkt wytwarzany z nieznanych składników, dostępny powszechnie na półkach sklepowych), cukierków….wyliczać można od rana do wieczora.
Czy jest sens aż tak bardzo się katować? Oczywiście, bez buły oraz pizzy można jakoś żyć, ale bez ciastek, ciasteczek, placków, tortów oraz niedzielnego rosołu z dużą ilością makaronu życie kompletnie traci sens. Dla mnie wybór jest prosty i niezmiernie logiczny: zwycięża cywilizacja oraz dziobanie przetworzonych ziarenek.
Ps. A obwód mojego paska/skala na wadze od wielu lat stoją w miejscu 🙂
Dlaczego piszesz „katować”??? Moja kuchnia jest całkowicie hedonistyczna. Chleb, ziemniaki, makarony zwyczajnie PRZESTAŁY mi smakować jak je zastąpiłem LEPSZYM jedzeniem. Ciastka też!!! Do pączka musiałbym się mocno przymuszać. Ja zachęcam do biochemicznego eksperymentowania. Zrób test paleolitu przez dwa tygodnie (ale tak porządnie) . Zobacz jak się poczujesz. A potem pogadamy 🙂
Witajcie Kocyki
Prawie miesiąc eksperymentu za mną,
8 cm mniej na pasku
6 kg mniej
i ciśnienie idzie w dół,jeden lek odstawiony powoli przymierzam się do odstawienia drugiego,
obrzęki na nogach zeszły mi już po trzech dniach.
Andrzej też ma piękne osiągi choć nie jest tak zawzięty jak ja.
Dzięki za prezentację!
Pozdrowienia od całej naszej 10
Cieszę się 🙂 i to co piszesz zupełnie mnie nie dziwi. Obiecałem Wam link do tego: http://www.koc.pl/wp/?p=80