„Nagle ziemia niejako rozstąpiła się pode mną i znalazłem się w zupełnie innej krainie. W ciągu pięciu minut przeleciały mi przez głowę mniej więcej takie refleksje: samotność duszy ludzkiej jest nie do zniesienia – nic nie może do niej przeniknąć z wyjątkiem najwyższego napięcia takiej miłości, jaką głoszą religijni kaznodzieje – wszystko, co nie wynika z tej pobudki, jest szkodliwe albo w najlepszym razie bezużyteczne; stąd wniosek, że wojna jest zła, a wychowanie w szkole publicznej okropne, że należy potępić stosowanie przemocy”.
Tymi słowami Bertrand Russel opisuje w swej „Autobiografii” rodzaj doświadczenia mistycznego lub iluminacji, której doznał w lutym 1901 roku. To niezwykle interesujące. Autor „Principia Matematica” był filozofem niezwykle logicznym, sceptycznym i zdroworozsądkowym. Opis doświadczenia mistycznego przypomina analogiczne słowa św. Pawła albo św. Augustyna w opisie jego „nocy mediolańskiej”. Augustyn usłyszał wtedy słowa „tolle lege” a sięgając po Biblię przypadkiem trafił na tekst Listu do Rzymian w którym znajdują się słowa właściwie podobne do tych z „Autobiografii” bezbożnika Russela.
Oczywiście współcześnie już wiemy, że nieuzasadnione jest identyfikowanie doświadczenia mistycznego z religijnym (tak Czytelniku – ta teza wymaga rozwinięcia w innym miejscu). Sceptycy, racjonaliści i agnostycy mogą więc z czystym sumieniem doznawać doświadczeń mistycznych bez obawy popadnięcia w zabobon. Swego czasu, gdy mój światopogląd był zbliżony do wiary w istnienie Niewidzialnego Jednorożca, miewałem analogiczne (choć chyba mniej intensywne) doświadczenia co utwierdzało mnie w przekonaniu że Jednorożec nie jest zupełnie niewidzialny.
To jednak nie mija. Czasami pretekstem mogą być zupełnie dwa zwykle słowa: „tolle lege” albo np. „bądź dobry”. Ostatnio przy okazji pewnego mojego zirytowania usłyszałem z ust mojej kochanej małżonki właśnie „bądź dobry” i wtedy „nagle ziemia niejako rozstąpiła się pode mną i znalazłem się w zupełnie innej krainie. W ciągu pięciu minut przeleciały mi przez głowę mniej więcej takie refleksje:”
- można prowadzić szczęśliwe życie,
- jest to możliwe w sposób bezwysiłkowy,
- jednym z warunków do tego koniecznych jest „bycie dobrym” albo jak pisze Russel wyrzeczenie się wszelkiej przemocy. Po pierwsze nie należy szkodzić.
Obiecywałem swego czasu, motywowany filozofią orientalną, napisać coś o tym jak prowadzić szczęśliwe życie w sposób bezwysiłkowy. Jako że nie wypada mi się powoływać na Buddę lub inną tak samo legendarną postać sprzed tysięcy lat to dlatego zacytowałem Bertranda Russela i Beatę Koc. Zasada „primum non nocere” nie wymaga żadnych nadprzyrodzonych uzasadnień bo wydaje się warunkiem koniecznym szczęśliwego i bezwysiłkowego życia z powodów zupełnie naturalnych a nawet banalnych:
- jeśli nie czynisz szkody to Twoje relacje z innymi ludźmi stają się łatwiejsze
- bo ludzie staja się dla Ciebie (nieco) milsi
- jeśli zyskasz opinię miłej osoby to otwiera wiele drzwi i możliwości
- zauważ że czynienie szkody wymaga dużo wysiłku mentalnego, zazwyczaj jest związane z odczuwaniem złości
- oczywiście czynienie szkody powoduje że problemy wracają ze zdwojoną siłą
Można by długo wyliczać. Ponieważ każde z tych uzasadnień nie ma charakteru nadprzyrodzonego to znowu z przewrotności zacytuję jakąś świętą księgę, która zachęca słusznie do tego byś był:
-
„Łagodny i pozbawiony arogancji, wolny od fałszu i obłudy
Oraz pełen miłości dla wszystkich czujących istot.”
Gitara. W sposób nastrojowo łagodny i pozbawiony arogancji brzmią akordy typu 9 z dodaną septymą i noną. Uparłem się by omówić wszystkie akordy, które (w moim przekonaniu) powinien znać gitarzysta heavymetalowy. W tym wcześniejszym wpisie jest szczegółowy plan. Dzisiaj Am9. Jeśli grasz na gitarze od wielu lat to pewnie prostsze harmonie wydają Ci się nudne. Nieprawdaż? Am9 jest pięciodźwiękiem złożonym z A C E G H. Paradoksalnie większa liczba dźwięków sprawia, że akord brzmi bardziej konsonansowo niż np. Am add9. Są to wszystkie dźwięki skali a-moll poza D i F. Dla tych metal headów, którzy grają wszystko w e-moll: są to wszystkie dźwięki tej skali poza D i Fis. Jest około 50 możliwości opalcowania tego akordu. Dwie godziny które mógłbym poświęcić na medytację przeznaczyłem na ogranie tych akordów. Oto subiektywny rezultat:
Grając pięciodźwięk Am9 należy to czynić starannie. Głównie mam na myśli technikę prawej ręki. Po pierwsze nie chcemy pominąć żadnego składnika akordu – to jasne. Po drugie (i jest to trudniejsze) warto we właściwej proporcji zagrać głośność wszystkich dźwięków. Odpowiednio uderzając struny można niektóre dźwięki zagrać ciszej a inne głośniej tak by całość brzmiała w sposób odpowiednio dla Ciebie wysmakowany. Prawa ręka nie wali byle jak przez całą szerokość gitary. Przy tym ćwiczeniu nie powinieneś się spieszyć.
Czego Wszystkim i sobie życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display