1.1 Jeśli jakaś instytucja stanowczo i oficjalnie naucza i domaga się pod groźbą strasznej kary, by powszechnie uznać za prawdziwe jej twierdzenia trudne lub niemożliwe do weryfikacji lub falsyfikacji, to takie zachowanie jest aroganckie.
2. Zachęcanie do umiarkowanego sceptycyzmu względem nawet dobrze uzasadnionych i możliwych do sprawdzenia twierdzeń jest przejawem łagodności.
Powyższe dwa dość banalne zdania są najważniejszą częścią tego tekstu.
Różni wielceuczeni księża i panowie profesorowie snują rozważania na temat nauki i wiary. Napisano liczne opasłe tomiszcza uzasadniając tezę, że należy postrzegać te dziedziny jako jakieś uzupełniające sposoby poznania.
Wydaje się jednak, że zestawianie obok siebie nauki i wiary jest nie na miejscu z powodów natury etycznej. Dogmatyczna instytucjonalna religia jest arogancka bo pod groźbą strasznej kary wymaga wiary w niemożliwe lub trudne do weryfikacji tezy zaś nauka jest łagodna bo, mimo że jej tezy są mocniej uzasadnione, zachęca do sceptycyzmu względem tego co sama głosi. Kwestia arogancji instytucjonalnego dogmatyzmu jest tak oczywista, że ze względu na szacunek dla intelektu Czytelnika nie będę jej rozwijał. Znamy jednak też praktyczne historyczne skutki. Opór Kościoła przed teorią heliocentryczną trwał do połowy XIX wieku kiedy Kopernika zdjęto z indeksu. Opór przed teorią ewolucji w niektórych środowiskach kościelnych trwa do dziś (dobrze że walczy z tym ten sympatyczny papież Franciszek).
Czy istnieje jakieś bardziej naturalne zestawienie dwu dziedzin ludzkiej aktywność? Czy można w takie zestawienie włączyć jakoś wiarę i naukę? Tak. Ja tutaj na tym blogu wielokrotnie deklarowałem właśnie wiarę w potęgę nauki i seksu. Zupełnie serio uważam, że badania zależności miedzy nauką i seksem są sensowniejsze niż snucie rozważań na temat nauki i religii. Zwłaszcza że jest zainteresowanie co potwierdza mój zaprzyjaźniony bloger Marek.
Nauka i seks. Dlaczego te dziedziny są tak bliskie? Seks sprawia, że rozmażmy się biologicznie. Nauka zaś sprawia że „rozmnażamy” się intelektualnie. Za pomocą seksu przenosimy nasze geny. Za pomocą nauki (ale też sztuki) przenosimy nasze memy. Seks jest motorem ewolucji biologicznej zaś nauka jest motorem ewolucji technologicznej. Zarówno nauka jak i seks nie znoszą arogancji i wymagają łagodności i życzliwości. Dlatego składam tutaj uroczyste łacińskie Credo by ludzie nie gadali, że w nic nie wierzę:
Credo in potentiam scientiae et actus sexualis.
Tyle w tym temacie na dzisiaj bo żadna Fundacja Templetona nie płaci mi za to tak jak płacą na nonsensowne badania zależności nauki i religii. Dziękuję Markowi za tłumaczenie na łacinę.
Omawiam więc wszystkie akordy, które (w moim przekonaniu) powinien znać gitarzysta heavymetalowy. W tym wcześniejszym wpisie jest szczegółowy plan. Dzisiaj akord C-dur oznaczany zwykle po prostu C. Wcześniej omawialiśmy różne odmiany akordu Am więc od teraz będzie nieco weselej. Czy można coś nietrywialnego napisać na temat akordu którego się uczy jako pierszwy każdy harcerz? Tak.
Oczywiście akord C jest akordem tonicznym skali C-dur. Mało nas to tutaj obchodzi bo nie gramy metalu w wesołym C-dur. Ostatecznie możemy popatrzeć na to jak na tonacje a-moll. W smutnej metalowej tonacji a-moll akord C pełni funkcje medianty (zbudowany na trzecim stopniu skali) zaś w klasycznej metalowej i gitarowej tonacji e-moll akord C pełni funkcje submedianty (zbudowany na 6 stopniu skali). Klasyczny tego przykład to progresja Em D C w „Nothing Else Matters” Metallici.
Podsumowując metal head brzydzi się akordem C rozumianym jako tonika lecz ceni go w funkcji medianty lub submedianty. Jest jeszcze jedna bardzo klasyczna możliwość. Możemy zagrać C-dur jako akord dominantowy w tonacji f-moll. Wtedy jednak należy grać w skali f-moll harmonicznej. Nie jest to tonacja wygodna dla gitary ale czasami by zetrzeć równo progi oraz rozszerzyć synapsy warto się starać. W tle podegrałem sobie progresje akordów F A#m C. W tym ćwiczeniu nie chodziło o sens lecz o manualną szybkość ogarnięcia gryfu w nietypowej jak na gitarę skali:
Jeszcze jakieś kontrarne opalcowanie:
Czego Wszystkim i sobie życzę (kontrarnego podejścia)!
Ostatnie komentarze
No comments to display