Jeśli widzisz człowieka, który bez żadnego wyraźnego powodu jest uśmiechnięty i życzliwie nastawiony do otoczenia to co sobie pomyślisz? Co??? Zastanów się proszę chwilkę nad tym zanim przeczytasz dalej.
Najpierw nasuwa się kilka typowych wyjaśnień. Osobnik uśmiechnięty i życzliwy może być
- wypity
- naćpany
- może być jakoś zaburzony umysłowo
Są jednak inne też możliwości wyjaśnienia fenomenu uśmiechu i życzliwości
- człowiek ów mógł właśnie zakończyć:
- grę na gitarze,
- trening sprinterski,
- przejażdżkę motocyklem,
- straszną walkę rycerską i zdejmuje zbroję lub
- odbył inna angażującą aktywność,
która spowodowała doznanie uskrzydlenia, uniesienia znanego też w psychologii jako doświadczenie przepływu lub flow.
- uśmiechnięta i życzliwa osoba być może właśnie wstała od medytacji.
W ostatnich dniach więcej medytowałem tudzież muzykowałem w sposób medytatywny i zapewniam Was, że jest możliwy wielogodzinny łagodny stan uskrzydlenia nawet teraz przy wklepywaniu kolejnych słów na bloga.
Teoria która za tym stoi jest dość jasno widoczna. Jeśli myślisz nie wiedząc o tym że myślisz (pogrążasz się w myślach) to na tym zjawisku powstaje poczucie (faktycznie złudzenie) własnego mocnego ego. Potem to wydumane ego ma zazwyczaj jakieś zachcianki lub oczekiwania, które niekoniecznie są tak zupełnie trywialne do spełnienia. Nieprawdaż? Na tym zaś dalej powstaje wszelki … pain in the ass jaki tylko może być.
Można jednak przerwać ten łańcuch już na samym początku. Jeśli myślisz tylko kiedy chcesz i wiesz, że myślisz to z czasem poczucie ego łagodnieje i możesz zanurzyć się w teraźniejszości, działając życzliwie i sprawnie w stanie uskrzydlenia. Jeszcze raz powtórzę refren: ego to bolesna iluzja, która powstaje wtedy gdy myślisz nie wiedząc o tym że myślisz. Zauważ zresztą, że Twoje myśli kręcą się wokół tych samych zmartwień. A może nawet powtarzają się często te same? Nie ma takiej potrzeby by z czymś tak nudnym przestawać całe życie.
Praktyczną techniką ominięcia tego problemu jest medytacja. Jest też osobna technika medytacji, która polega na tym by intencjonalnie wytworzyć pogodnie życzliwy stan umysłu (o tym innym razem). To co powyżej napisałem ma implikacje etyczne ale jest oderwane od jakiejkolwiek teistycznej tradycji religijnej.
W ten sposób płynnie przechodzimy do drugiego dzisiejszego tematu. Na naszej planecie jest kilkadziesiąt tysięcy różnych wyznań religijnych. Prawie każde z nich rości sobie nieomylne prawo do 100% racji, równocześnie nie podając na to żadnych niezbitych dowodów poza tylko tym, że Bóg który im to objawił nie może kłamać bo jest doskonały. Szkopuł jednak polega na tym, że tezy głoszone przez różne wyznania są zupełnie niekompatybilne, właściwie to wzajemnie sprzeczne. Co gorsze istotna część tych wyznań utrzymuje, że wszyscy wyznawcy pozostałych religii skończą w piekle. Natężenie i sposób głoszenia tych drastycznych sądów bywają różne. No i teraz wyobraźmy sobie, że dorosła osoba, która nie została w młodości wychowana w jednej z tych wielu tradycji religijnych, ma dokonać świadomego wyboru konkretnej religii bo nie chce skończyć w piekle. Co w tej sytuacji zrobić?
Jak wybrnąć z tak strasznego dylematu? Zagrać na gitarze! Akord Cadd9 konkretnie. Omawiam wszystkie akordy, które (w moim przekonaniu) powinien znać gitarzysta heavymetalowy. W tym wcześniejszym wpisie jest szczegółowy plan. Dzisiaj akord Cadd9. Akord Cadd9 to po prostu akord C dur z dodaną noną. Składa się on z dźwięków C E G D. Jak to brzmi? Dodanie nony do akordu durowego sprawia, że brzmi on jeszcze bardziej pogodnie niż oryginał. Z delayem bez przesteru Cadd9 brzmi słodko. Analogiczne zjawisko było w moll gdzie dodanie nony sprawiało, że akord molowy add9 brzmiał jeszcze bardziej ponuro. Nona działa więc jakby wzmacniacz smaku. Cadd9 jest bardzo wesołkowaty dlatego warto go umieszczać w smutnych molowych progresjach dla zaskoczenie słuchacza.
Czego Wszystkim i sobie życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display