Gilbert Keith Chesterton w swej „Ortodoksji” zaczyna apologię chrześcijaństwa od spostrzeżenia, że …. „domy wariatów” (dosłownie „lunatic asylum”) rzeczywiście istnieją. Tradycyjną apologetykę chrześcijaństwa wyprowadza się zazwyczaj od pojęcia grzechu pierworodnego by na tym dalej budować gmach całej teologii. Chesterton zupełnie słusznie zauważa, że we współczesnych czasach takie podejście ma znikome szanse wśród wykształconej publiki. Więc zwrócenie się ku empirycznemu faktowi istnienia „domów wariatów” jest jak najbardziej racjonalne.
Na kolejnych stronach „Ortodoksji” Chesterton popełnia całą gigantyczną górę błędów logicznych, które przy pobieżnej lekturze mogą być … niezauważone ze względu na absolutnie genialny styl tego wielkiego eseisty. Dlatego mój egzemplarz „Ortodoksji” bez żalu oddałem do odległej biblioteki by moje dzieci przypadkiem tego nie przeczytały. Krótka próbka przeklejona z oryginału:
Modern masters of science are much impressed with the need of beginning all inquiry with a fact. The ancient masters of religion were quite equally impressed with that necessity. They began with the fact of sin–a fact as practical as potatoes. (…) Certain new theologians dispute original sin, which is the only part of Christian theology which can really be proved. (…) In this remarkable situation it is plainly not now possible (with any hope of a universal appeal) to start, as our fathers did, with the fact of sin. This very fact which was to them (and is to me) as plain as a pikestaff, is the very fact that has been specially diluted or denied. But though moderns deny the existence of sin, I do not think that they have yet denied the existence of a lunatic asylum.
Tak – to twardy fakt empiryczny. Zamknięte oddziały psychiatryczne rzeczywiście istnieją ale ogrom zupełnie bezsensownego cierpienia, z którym mamy tam do czynienia, nie jest jakimkolwiek dowodem na prawdziwość chrześcijaństwa. Prawdę pisząc jest dokładnie odwrotnie. Można budować różne intelektualne łamańce logiczne na temat „chrześcijańskiego sensu cierpienia” dopóki nie odwiedzi się osobiście takiej instytucji choćby na chwilę (nie – nie byłem tam jako pacjent).
Ciekaw jestem czy Chesterton pisząc te słowa „Ortodoksji” był się pofatygował do „lunatic asylum”? Jestem niemalże pewien, że nigdy tego nie uczynił. Po pierwsze, nie jest to miejsce w którym bywa angielski gentleman. Po drugie, gdyby tam poszedł to zapewne nie użyłby mocno pejoratywnego określenia „lunatic asylum”. Jak teraz na to patrze to widzę, że te dwa słowa kompromitują do szczętu całą tą książkę wraz z doktryną, która ma być tam obroniona (ale i tak to jest najlepsza apologetyka chrześcijaństwa).
OK. Mamy więc fakt empiryczny istnienia zamkniętych oddziałów psychiatrycznych. Chyba widzimy, że z tego nie wynika Niepokalane Poczęcie? Nieprawdaż? Skoro na tym nie da się zbudować ortodoksji chrześcijańskiej to może jest to przynajmniej przyczynkiem do uzasadnienia jakiejś innej tradycji? Tak. Chyba tak. W kolejnych tekstach przedstawię historię Tajskiej Tradycji Leśnej. Wypunktujemy sobie różnice pomiędzy tą tradycją a innymi nurtami Theravady oraz zobaczymy jak to wygląda w szerszym kontekście Buddhadharmy i filozofii orientalnych.
Czego (szerszego kontekstu) Wszystkim i sobie życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display