Budda w „Sutrze Diamentowej” porównuje Dharmę do tratwy, którą zbudował pewien człowiek by przeprawić się na drugą stronę rzeki. Tratwa okazała się niezwykle sprawnym i dobrym narzędziem więc człowiek ten postanowił wziąć ją na plecy udając się po lądzie w dalszą drogę. W tej przypowieści Budda naucza nas, że nie należy się przywiązywać nawet do rzeczy dobrych bo w pewnym momencie to przywiązanie staje się niepotrzebnym obciążeniem.
Dlaczego o tym piszę w tekście poświęconym muzyce gitarowej? Klasyczna harmonia jest jak tratwa. Należy się jej nauczyć by przeprawić się sprawnie od pierwszego akordu utworu do ostatniej kadencji. Klasyczna harmonia to rzecz dobra. Jednak zgodnie z naukami Buddy każde przywiązanie (w oryginale palisjkim taṇhā – तण्हा) musi skutkować cierpieniem (pal. dukkha दुक्ख). Mówią o tym Cztery Szlachetne Prawdy. Związki Buddhadharmy i muzyki gitarowej są więc głębokie i wykraczają poza tylko codzienną kilkugodzinną praktykę medytacji, którą powinien praktykować każdy poważnie ćwiczący gitarzysta. Jako ćwiczenie w porzucaniu przywiązania (pali: alobha) do klasycznej harmonii zagramy dzisiaj akord C#m7add6,b9.
Dobre kilka lat temu siedząc w „Szałasie pod Reglami” (taka knajpa w Zakopanem niedaleko Wielkiej Krokwi) przysłuchiwałem się góralskiej kapeli, która tam przygrywała. Początkowo wydawało mi się, że podpici górale zwyczajnie fałszują. Harmonia składała się z zaledwie dwu akordów granych na zmianę. Pierwszy to solidnie brzmiący akord septymowy dominantowy. Zaś drugi akord to było wspomniane wyżej C#m7add6,b9. Być może tonacja była inna ale z pewnością w tym pijanym pięciodźwięku słyszałem kolejno: prymę, tercję mała, sekstę, septymę mała i nonę małą. Przekładając polifonię podchmielonej góralskiej kapeli na gryf gitary dostajemy tak obrazek.
Na dobrze nastrojonej gitarze dla osoby z dobrym słuchem muzycznym ten akord nie może brzmieć dobrze. Powiedzmy sobie wprost – brzmi tyleż fatalnie co interesująco. Jest jak Fiat Multipla. Zwróćcie uwagę jak w powyższym opalcowaniu udało się uniknąć w kolejnych dźwiękach jakichkolwiek konsonansów. Jeśli zagramy to jako akord rozłożony to jest nawet gorzej. Mamy kolejno: sekundę małą, tryton, sekundę i tylko ostatnia kwarta jakoś brzmi. W jaką progresję daje się to wpasować? Proponuje po góralsku np. E7, C#m7add6,b9 a do tego skala e-lidyjska dominantowa.
Akord C#m7add6,b9 trzeba grać z przekonaniem – to nie zabrzmi przyjemnie ale tak ma być. Nie trzeba szukać we wszystkim łatwych przyjemności. Czego Wszystkim i sobie życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display