Stare chińskie przysłowie mówi że: „gdy uczeń jest gotowy to nauczyciel znajdzie się sam.” Na pierwszy rzut oka taka teza wydaje się głęboko nieprawdziwa. Przecież poszukiwanie nauczyciela wymaga aktywnego wysiłku i nic się nie znajduje samo. Z drugiej jednak strony moje osobiste doświadczenie raczej potwierdza prawdziwość tej chińskiej mądrości. Nauczyciele znajdowali się się sami. Myśląc teraz o nich odczuwam tak głęboką wdzięczność, że nie powstrzymam się od wyliczenia kilku nazwisk: Stasiczak, Staruszkiewicz, Śāntaka (dlaczego wszyscy na literę S?)
Mój dobry przyjaciel (i też mój nauczyciel!) poprosił mnie bym nauczył jego i jego narzeczoną medytacji. Najpierw niezbyt stanowczo nalegałem by udali się do kompetentnego nauczyciela czyli na przykład tu: www.buddyzm.info.pl . Ponieważ jednak uwielbiam robić rzeczy w których jestem niekompetentny to się zgodziłem. W sumie robienie rzeczy w których jest się niekompetentnym to bodaj jedyna droga uzyskania kompetencji. Gdy analogiczna potrzeba powtórzyła się ze strony innego dobrego przyjaciela to postanowiłem przygotować sobie notatki, które zamieszczam w kolejnych akapitach.
Medytacje
Jest bardzo wiele rodzajów medytacji i wypisanie jakieś kompletnej ich listy zdaje się niemożliwe. Wymieńmy kilka:
- medytacja uważności oddechu – anapanasati
- medytacja rozwijania życzliwego nastawienia do siebie innych – metta bhavana
- skupianie się tylko na siedzeniu, gorliwa medytacja na siedząco, znana jako „just sitting” albo w zen jako shikantaza
- medytacja uważnego chodzenia – cankama
- medytacja tonglen – oddychanie połączone z wizualizacją wdychania cierpienia i wydychania życzliwości i współczucia
- mantrowanie
- yoga
- gra na gitarze i wiele innych
Medytacja uważności oddechu
Z wielu różnych powodów, których nie chce mi się tu wyliczać na początek dobra jest medytacja uważności oddechu. We wczesnych źródłach buddyjskich technika ta opisana jest w Anapanasati Sutta czyli Sutrze o Oddychaniu. Przez kolejne setki lat pokolenia mnichów praktykowały ten rodzaj medytacji. Pojawiły się też obszerne komentarze do słów Buddy. W tym względzie bodaj najbardziej szanowany jest Buddhagosa – buddyjski mnich i filozof z V wieku. Współcześnie zazwyczaj naucza się techniki medytacji oddechu opartej na obszernym komentarzu Buddhaghosy zawartym w jego Visuddhimadze. Ze względu na identyczność techniki wydaje się, że z tego starożytnego źródła zapewne korzystał też Bhante czyli nauczyciel mojego nauczyciela medytacji.
Technika
Medytacja to nie jest budownictwo okrętowe i zupełnie nie chodzi w niej o technikę lecz o sympatyczne i życzliwe nastawienie. To jest tak jak z grą na gitarze. Początkujący gitarzyści (oraz bardzo zaawansowane pianistki japońskie) myślą, że chodzi o jakąś sprawność techniczną. To nieprawda. Chodzi o odpowiednie nastawienie. Oczywiście można tak powiedzieć gdy się już opanuje płynnie technikę.
- Stań prosto i odpręż się
- Postaw lewą stopę na linie
- Przestaw prawą stopę przed lewą stawiając na środku liny
- Powtarzaj uważnie zachowując równowagę
To instrukcja chodzenia, balansowania po linie. Z instrukcji widać że chodzenie po linie jest bardzo proste, nieprawdaż? Podobnie jest z medytacją – też głównie chodzi o odpowiednio systematyczną praktykę.
Zanim zaczniesz
- Ściągnij sobie na telefon aplikacje Inside Timer
- Na początek ustaw w aplikacji czas medytacji 10 minut i przez pierwsze tygodnie ćwicz systematycznie by wykształcić nawyk medytowania
- W aplikacji ustaw dzwonki co 2 minuty – w ten sposób 10 minut podzieli się na 5 części. Pierwsze dwie minuty przygotowania a potem kolejne 4 etapy właściwej medytacji (patrz niżej)
- Znajdź ciche miejsce w którym nikt Ci nie będzie przeszkadzał
- Telefon ustaw w tryb samolotowy
Siedzisz
Pozycja ciała ma olbrzymi wpływ na nasz nastrój. Jeśli jesteś zgarbiony to w głowie raczej będą krążyć jakieś smętne i niepewne myśli. Jeśli siedzisz niewygodnie to umysł będzie niespokojny. Nie jest to żadna metafizyka lecz dość dobrze potwierdzona empirycznie wiedza psychologiczna. Pozycja medytacyjna powinna być godna i wygodna. Kręgosłup powinien być prosty. Nie musisz siedzieć w lotosie, możesz na kanapie ale się nie garb i nie wierć przez te 10 minut. Lepiej jak zamkniesz oczy na ten czas.
Medytacja uważności oddechu – 4 etapy
OK. Medytujemy. Pierwszy etap to przygotowanie a kolejne 4 to właściwa medytacja. Uruchamiasz aplikacje i siadasz godnie i wygodnie.
- Upewniasz się że siedzisz godnie i wygodnie. Możesz się lekko uśmiechnąć. Policz 3 oddechy na początek. Uświadom sobie że „nic nie musisz osiągnąć„, nigdzie się nie spieszysz i możesz być dla siebie miły. Łagodnie, życzliwie i pogodnie porzucasz na te 10 minut problemy z przeszłości i zmartwienia o przyszłość. Zwróć uwagę na to które mięśnie masz napięte. Masz wolne.
- Liczysz wydechy od 1 do 10 i tak w kółko. Jeśli coś Cię rozproszy to nie problem. W medytacji nie chodzi o jakieś siłowe zatrzymanie myśli – nie da się tego zrobić. Bez najmniejszych wyrzutów sumienia wracasz do liczenia wdechów.
- W drugim etapie liczysz wdechy od 1 do 10 i tak w kółko. Jeśli pojawiają się jakieś myśli to nie oczekuj od umysłu „by się zamknął” bo ani to życzliwe ani skuteczne.
- W trzecim etapie pozwól by uwaga odpoczęła lub spoczęła na oddechu. Śledź łagodnie wdechy i wydechy już bez liczenia.
- W czwartym etapie skieruj uwagę na punkt w którym wdychane powietrze dotyka wnętrza nosa (albo gdziekolwiek to czujesz).
Nie przedłużaj, nie skracaj medytacji, nie zrywaj się gwałtownie na koniec. Po kilku tygodniach przedłuż czas stopniowo do np. 20 minut. Jeśli nie wyszedłeś przed końcem trzaskając drzwiami to medytacje uznajesz za udaną. Niektórzy poważni nauczyciele mówią że nie ma nieudanej medytacji. Praktykuj codziennie. Ja się nauczyłem powyższego tu: www.buddyzm,info.pl i też zachęcam by korzystać z wykwalifikowanych nauczycieli a nie jakichś niedzielnych blogerów.
Dziękuję uprzejmie za ten wpis. Pozdrawiam!