Po Bożym Narodzeniu w okolicach święta Trzech Króli jechałem autem przez Galicję z Krosna do Krakowa. W którejś wsi zauważałem przy drodze grupę charakterystycznie ubranych ludzi. Jeden niósł gwiazdę na patyku, inny wyglądał jak św. Józef, była też Matka Boska z Dzieciątkiem, Trzech Króli itd…. Dalej szedł ktoś ubrany na czarno w skóry. Wyglądał jak … Nergal! Tak – to to musiał być Nergal! Tylko zamiast gitary miał widły.
W czwartkowe wieczory jak zwykle zajmuje się muzykowaniem. Dzisiaj kolejny odcinek skal w heavy metalu. Skoro został wymieniony tryton i Nergal to wiadomo, że dzisiaj omawiamy 😈 skalę lokrycką używaną w 😈 death metalu :twisted:. Skala lokrycka to jedyna, co do której miałem poważne obawy, że nie da się jej jakoś połączyć z muzyką kościelną lub tradycyjną (na szczęście udało się w powyższym akapicie!!!).
Wszystkie dotychczas omawiane skale, i większość skal używanych w muzyce, ma tą cechę, że pomiędzy pierwszym a piątym stopniem skali jest pełna kwinta. W skali lokryckiej pomiędzy pierwszym a piątym stopniem jest tryton. Tryton brzmi tak strasznie jak Nergal wygląda. Tryton to, jak nazwa wskazuje, trzy pełne tony. Jak widać nie wszystko co związane z liczbą 3 jest święte. Z drugiej strony tryton to 6 półtonów a 6 już nie jest zbyt pobożne.
Do rzeczy. Skala lokrycka to 7 stopień skali durowej. Czyli np. h-lokrycka to będzie przerobione C-dur: HCDEFGA. W ogólności interwały (licząc w półtonach) dla tej skali wyglądają następująco: 1221222. Z powodu niekonformistycznie brzmiącego trytonu pomiędzy pierwszym a piątym stopniem skala lokrycka nie była zbytnio doceniona w tradycji klasycznej muzyki zachodnioeuropejskiej. Znalazłem wyjątek: Giuseppe Tartini „Sonata z diabelskim drylem :evil:” . Chodzi o to, że akordem tonicznym jest trójdźwięk zmniejszony – dwie tercje małe. Dla osób które nie są fanami death metalu brzmi to lekko dysonansowo … 🙂 De gustibus …. Opalcowanie skali lokryckiej na gitarze wygląda nietypowo ale nie jest manualnie trudne.
Podsumowując: skala lokrycka ma zdecydowanie złą opinię! Trzeba więc w tym kontekście o jakiś dobry uczynek. W sobotę wieczorem idziemy więc na death metalowy koncert charytatywny. Grają: Virgin Snatch, Thy Disease, Decapitated, Masachist, Anal Stench, Heart Attack, Redemptor. Jeśli taka jest też kolejność wystepujących zespołów (Redemptor na końcu!!!) to OK. Może ktoś dołączy? Zespół Decapitated wywodzi się ze wspomnianego na początku Krosna. Wszystko się więc ładnie łączy.
Headlinerem jest Decapitated, a zatem Redemptor zagra jako pierwszy. Polecam WPanu wzięcie zatyczek do uszu.
\m/ Pozdrawiam heavymetalowo \m/
Tryton nazywany był „diabłem w muzyce”, o czem ja się dowiedziawszy czytając wywiady promujące LP Slayera pod tym samym tytułem („Diabolus in musica”). Nazwa adekwatna do treści – płyta jest diabelska, czyli … kiepska. Nie to co Seasons In The Abyss na ten przykład.
Tryton został też zastosowany u Liszta w sonacie poświęconej Dantemu, również w kontekście diabelskim.
Zapomniałem dopisać że w skali lokryckiej grają też namiętnie jazzmani. „Diabolus in musica” Slayera i koniec ubiegłego wieku to był ten okres kiedy nawet Metallica zaczęła przestrajać w dół gitary. Dacapitated jutro zapewne „da radę”.