Jest piątek. Przed chwilą smażyłem dla nas rybę. Była przy tym córka Jadzia, która zauważyła, że jestem niekonsekwentny. Skoro powtarzam, że powinno się „dawać nie rybę lecz wędkę” , to dlaczego daję rybę??? OK – za tydzień w piątek złowi sobie obiad w Rudawie. Ma dziewczyna podejście wolnorynkowe. Podoba mi się.
Zresztą takie wolnorynkowe podejście wyjaśnia dlaczego w piątki chrześcijanie jedzą ryby. Apostołowie w większości zajmowali się prowadzeniem małych przedsiębiorstw rybackich. Musiało im zależeć na zwiększeniu obrotów w rodzinnym biznesie. Przecież mieli na utrzymaniu żony i dzieci (a św. Piotr, jak wiemy z Ewangelii, też dbał o teściową). Potem ci sami ludzie decydowali o przepisach i dyscyplinie w Kościele. Pewnie gdyby byli rzeźnikami to w piątki ryby byłyby zakazane :-).
Ryby się jadło w piątki zresztą na długo przed Chrystusem – w paleolicie. Nie tylko w piątki ale prawie codziennie. Większość odkrytych siedzib jaskiniowców znajduje się nad zbiornikami wodnymi. Więc, jako się rzekło, dzisiaj jedliśmy PALEOLITYCZNĄ rybę.
Podaję więc przepis na rybę po plejstoceńsku a’la Ludwig von Mises. Plejstocen to pierwsza epoka czwartorzędu, trwająca około od 2,6 mln lat temu do 11,7 tys. lat temu. Zaś Mises to przedstawiciel szkoły austriackiej w ekonomii, reprezentował stanowisko leseferystyczne.
Zupełnie niepotrzebne składniki: sól.
Potrzebne składniki: ryba, marchewka, brokuł, por, jabłka, cynamon, pieprz, oliwa z oliwek, kawałek ananasa który zostawił przez nieuwagę Stefanek.
Czas przyrządzania: 15 minut.
Cztery patelnie na raz! Rybę smażyć na oliwie kilka minut. Na drugiej patelni smażą się w tym samym czasie jabłka z cynamonem. Na trzeciej warzywa a na czwartej marchewka też na oliwie. Po wrzuceniu tego na patelnie jest zaledwie 5 minut by porozmawiać o austriackiej szkole ekonomii by ryba nabrała aromatu wolności. Wieczorem pasuje do Martini (zarówno ekonomia leseferystyczna jak i ryba).
Mógłby Pan napisać coś o alkoholach. Wiem, że wino jest ok, teraz widzę że także i martini. Coś jeszcze? 🙂
Aha- ryba wygląda wspaniale 🙂 Ma Pan jakiegoś dobrego dostawcę? 🙂
Rezygnuję z dostawców ryb bo za tydzień łowi Jadzia. Ten łosoś był kupiony w Almie. O używkach w paleolicie pisałem w tekście pt. „Karnawał jaskiniowca”
http://www.koc.pl/wp/?p=693 – tu jest o używkach w paleolicie.
Ok. Dziękuję za info, ale w kwestii używek liczyłem, szczerze mówiąc, na więcej 😉 O czekoladzie z kawą wiem, winie też. Myślałem tylko, że są jakieś paleolityczne odpowiedniki np. dobrego whiskey 🙂 Wie Pan może kiedy w Almie przywożą świeże ryby? ;]
W paleolicie nie było szans na mocniejsze trunki – proces destylacji alkoholowej wynaleziono w Średniowieczu. Odpada też piwo, które pochodzi z rolnictwa. Najbardziej paleolityczny jest cydr czyli nasz jabol. Wiadomo też że w najstarszych kulturach popularne były grzybki np. z gatunku psilocybe semilanceata.
Australijska szkoła gastronomii, dla normalnych ludzi, a nikt o niej nie wspomni!