Dobre wiadomości. Wczoraj mieliśmy przesympatycznych gości na kolacji w domu. Niezwykle pozytywny wieczór. Na tym blogu jednak komentuje raczej tylko wydarzenia publiczne więc zajmę się dzisiejszym koncertem Children of Bodom i Canibal Corpse na którym byliśmy z Tadkiem w krakowskim Klubie Studio.
Canibale pełnili rolę supportu i zagrali tak jak się można było po nich spodziewać a nawet może lepiej. Pozytywne wrażenie zrobił pomysłowymi solówkami Pat O’Brien. Doskonała gra techniką legato z równoczesnym wajchowaniem. Przy kompletnie przesterowanym wzmacniaczu Mesa Boogie brzmiało to potwornie przekonywająco.
Children of Bodom dali świetny heavy metalowy show. Alexi Laiho udowadnia, że rzeczywiście nie ma co mnożyć bytów ponad konieczność. Gitara V z tylko jednym pickupem – humbacker pod mostem i lecimy. Laiho zalicza się do ścisłej czołówki wymiataczy gitarowych i na dzisiejszym koncercie mogliśmy tego doświadczyć. Wirtuozeria zawsze robi na mnie wrażenie bez względu na to czy jest to muzyka organowa czy gitarowa. Laiho unika muzycznej trywialności. Żadna z solówek nie była w skali pentatonicznej. Ogólnie ciekawie i spontanicznie.
A czy w solówkach p. Laiho wyodrębnił Pan tzw. „pomponiarstwo” ?
Oczywiście że tak. Ale właśnie w muzyce (i sztuce w ogólności) pomponiarstwo jest zjawiskiem pozytywnym. Przecież tu właśnie chodzi o zabawę i wygłupy.
Na prawdę byłeś na tym koncercie?
Jak to „na prawdę”? Skoro piszę recenzje to na podstawie tego co słyszałem na własne uszy. Na koncert wybraliśmy się głównie ze względu na Laiho. Chciałem posłuchać jak ten wirtuoz gitary wypada na żywo.
też byłam na tym koncercie. Niestety Children of Bodom mnie rozczarowali. Studyjnie przekonują mnie do siebie o wiele bardziej. Kanibale – mistrzostwo!