W życiu każdego mężczyzny przychodzi taki moment w którym trzeba przemyśleć odpowiedzi na ważne i podstawowe pytania. Zazwyczaj pytania te dotyczą celu życia, poświęcenia i sensu oraz kwestii metafizycznych (wtf?). Tak samo jest w przypadku gdy mężczyzna jest gitarzystą heavy metalowym. Też musi odpowiedzieć sobie na fundamentalne pytanie. Co jest ważniejsze? Co leży u podstaw i stanowi istotę??? Riff czy melodia? Do tych poważnych rozważań skłoniło mnie przeglądanie nowych forów pomponiarskich. Pomponiarze założyli kolejną tradycjonalistyczną inicjatywę na fejsie: http://www.facebook.com/tradycyjnespiewanie Ledwo za tym nadążam! Pomponiarze postanowili zaśpiewać 117 zwrotek pieśni maryjnej „Matko uwielbiona”.
Oczywiście jako odtwórca paleolitu (i gitarzysta metalowy) nie mogę odżegnywać się od takich tradycjonalistycznych inicjatyw. 117 zwrotek! To przywołuje wspomnienie niezwykle długich solówek Eddiego van Halena. Ponadto Pomponiarze prosili by z nimi „łączyć się duchowo”. Więc wtykam kabel do gitary i się łącze (ze wzmacniaczem). W cyklu heavy metalowym wykazaliśmy, że korzenie rożnych nurtów muzyki metalowej tkwią w tradycyjnej muzyce kościelnej. Dzisiaj czwartek – wypada więc zając się muzykowaniem.
Zamiast teoretyzować posłużmy się przykładem: Msza Orbis Factor i śpiew Kyrie.
W tradycyjnym zbiorze „Kyriale” mamy 18 mszy na różne okazje. W każdym z nich Kyrie eleison, Gloria, Sanctus, Agnus Dei. Postanowiłem wszystkie tematy 18 mszy zagrać na gitarze na sposób heavy metalowy. Dzisiaj Kyrie z mszy XI. Temat Kyrie z XI mszy układa się w mocny heavy metalowy riff który nagrałem najpierw. Improwizacja na temat melodii Kyrie XI układa się sama. Kila razy gram temat a potem swobodnie improwizuje … Nie wyobrażam sobie jak można zaśpiewać 117 zwrotek na ta samą melodię. To musi być POTWORNIE nudne.
Co jest ważniejsze? Riff czy melodia?
„Nie wyobrażam sobie jak można zaśpiewać 117 zwrotek na ta samą melodię. To musi być POTWORNIE nudne.”
A proszę pomyśleć jak POTWORNIE nudne musiałoby być dla pana śpiewanie np. Litanii do Wszystkich Świętych. Tyle wezwań na tą samą melodię – no po prostu skandal! Pomponiarze pewnie z pychy chcą śpiewać tyle zwrotek – przecież jedna najzupełniej by wystarczyła. Strach się bać kim byli autorzy takich POTWORNIE długich i nudnych pieśni, przecież to na pewno nie jest katolickie. Pewnie jacyś przodkowie pomponiarzy, he he .
Ależ w ogólności muzyka kościelna jest niezwykle bogata, różnorodna i nie nudna i jest źródłem całej europejskiej tradycji muzycznej. Pisałem o tym na blogu. Przykłady tej różnorodności możemy słuchać w niedzielne wieczory w kościele św. Krzyża w Krakowie. Nawet we wspomnianej Litanii melodia ZMIENIA się co kilkanaście wezwań – właśnie by nie było nudno. Pomponiarze są dziwaczni i dlatego wybrali wariant dziwaczny.
A czy to nie jest przypadkiem tak, że również długie i melodycznie monotonne pieśni (m.in. ludowe) należą do tej wielkiej muzycznej tradycji Kościoła? Skoro wybranie takiej pieśni jest według pana objawem zdziwaczenia to za dziwaków uważa pan też naszych przodków, którzy takie pieśni śpiewali i układali. Miło.
Pieśni ludowe nie należą do „wielkiej muzycznej tradycji” tylko to tradycji ludowej zaś sylogizm z drugiego zdania jest logicznie niesprawny.
:))) a kto są ci „Pomponiarze” ?
To ciekawy fenomen który opisywałem w serii tekstów: http://www.koc.pl/wp/?tag=pomponiarze
Proszę czytać od najstarszych.