Ojcowie pustyni mawiali, że „pycha kroczy przed upadkiem”. Zabawną ilustrację tej sentencji mieliśmy ostatnio w przypadku Pomponiarzy. Zaczęło się od ubierania kap i koronek a skończyło się tym komunikatem, który wywołał wielkie echa w internecie. Dlatego powiadam Wam strzeżcie się bo: „pycha kroczy przed upadkiem”.
Dzisiejsze kazanie chciałem jednak poświęcić cnocie łagodności i wadom pobłażliwości oraz surowości. Jak uczy Filozof a za nim Doktor Anielski: „In medio stat virtus” co tłumacząc na nasze oznacza, że cnota znajduje się gdzieś pomiędzy dwoma wadami (nie znaczy że w połowie). To zresztą jest dość ciekawe, że cnotę najłatwiej zdefiniować mając wcześniej już jakieś wady 👿 . Rozważmy więc dzisiejszy przykład czyli cnotę łagodności, która musi się znajdować pomiędzy dwoma skrajnościami: surowością i na drugim extremum pobłażliwością. Surowość to wada, która występowała u kulturalnych ludzi gdzieś tylko w odległych przedsoborowych czasach a u łagodnych z natury Słowian słabo się zakorzeniała. Dzisiaj mamy plagę wady pobłażliwości, która powszechnie mylona jest z cnotą łagodności.
W dzisiejszej lekcji św. Paweł poucza nas:
Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom …
Każdy fragment Pisma można jednak zinterpretować przewrotnie. Znam na przykład pewną niewiastę, która postanowiła walczyć „przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom” kościelnym. Najpierw założyła fundacje, została panną prezes a potem zaczęła obrażać księdza w taki oto sposób (proszę kliknąć obrazek):
Nieładnie! Za pokutę proszę Panno Marzeno rozważać ten fragment z listu św. Pawła do Koryntian:
Bóg bowiem nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju. Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych, kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu.
Jak się to ma jednak to głównego tematu dzisiejszego kazania? Publiczne sugerowanie komuś paranoi to poważny występek. Zwłaszcza jak dotyczy osoby wykonującej zawód zaufania publicznego jakim jest kapłan. Jak się do tego odnieść? Balansowanie pomiędzy surowością, łagodnością i pobłażliwością to kwestia pewnego doświadczenia życiowego. Nie reagując na głupie zaczepki ze strony egzaltowanej panny księża wykazali się cnotą chrześcijańskiej łagodności.
Kiedyś jednak bywało inaczej. Tradycjonaliści uwielbiają Średniowiecze. W czasach surowego Średniowiecza gdy jakaś panna sugerowała księdzu paranoję to problem rozwiązywano łatwo, szybko i jednak dość surowo – po prostu palono taką na stosie jako czarownicę. Odbywało się to przy okazji najbliższego miejskiego jarmarku ku wielkiej uciesze i pouczeniu prostego ludu.
Czego sobie i Wszystkim życzę (uciechy tylko oczywiście).
‚W czasach surowego Średniowiecza gdy jakaś panna sugerowała księdzu paranoję to problem rozwiązywano łatwo, szybko i jednak dość surowo – po prostu palono taką na stosie jako czarownicę. Odbywało się to przy okazji najbliższego miejskiego jarmarku ku wielkiej uciesze i pouczeniu prostego ludu.’
Warto najpierw poznać historię, a dopiero potem o niej pisać…
🙂 Podoba mi się ten nick „Zwolennik Manny”
Kreśli Pan karykaturalny obraz średniowiecza: wyroki bez sądu, niewspółmierne do ewentualnej kary. Czy warto?
Pewnie, że warto kreślić. Nawet, jeśli tak zawsze nie było, ale stosy były zawsze pomocne… 🙂 Panna prezes dziś nie spłonie na stosie, bo mamy demokrację, ale jej reputacja jest SPALONA 🙂