Święty Jan od Krzyża w monumentalnym ascetycznym dziele „Droga na górę Karmel” pisze o tak zwanej nocy zmysłów i umartwianiu zmysłów. Noc zmysłów i ich umartwienie jest konieczną drogą do głębszej kontemplacji a umartwienie zmysłów daje większa zasługę niż noszenie włosiennicy.
Wczoraj wieczorem zajmowaliśmy się z rodziną i przyjaciółmi właśnie umartwianiem zmysłów – graliśmy heavy metal. Pierwsza próba w nowym poszerzonym składzie. Nie ustalaliśmy wcześniej szczegółowego planu, ponadto było dwu nastolatków w tym jeden szalony basista (dlaczego basiści zawsze uważają że są za cicho?). Do tego należy dodać kilkaset wat mocy wzmacniaczy by dokładnie umartwić swoje zmysły nawet bardziej niż to robił ascetyczny św. Jan od Krzyża. Zresztą z wytłumionych sal obok na korytarzu było słychać podobne odgłosy. Mój zmysł słuchu był tak doszczętnie umartwiony że jeszcze po godzinie słyszałem dzwonienie w uszach.
Atmosfera poważna – wszyscy na czarno niczym w klasztorze. Nikt się nie spodziewał że będzie łatwo. Każde poważne dzieło wymaga poświęceń. Heavy metal to, jak nazwa wykazuję, ciężki kawał roboty i wymaga szczególnego poświęcenia.
Ale było warto bo gramy w nowym poszerzonym metalowym składzie: perkusja, bas, dwie gitary oraz nasz nowy klawiszowiec. Dołączył w ostatnim momencie i wskoczył do wagonu z napisem: „SŁAWA, PIENIĄDZE i …” Dopiero się zgrywamy więc krótka próbka – nowy klawiszowiec i ja na gitarze. Proszę kliknąć niżej. Jak w każdy czwartkowy wieczór odrobina muzyki:
Ostatnie komentarze
No comments to display