Św. Ignacy Loyola powiedział, że „rezygnujemy z intelektu w imię Boga.” Prawdę pisząc, to nie wiem czy można wymyślić tezę z którą mógłbym się bardziej nie zgodzić. Każdy z nas ma w mózgu po 100 miliardów neuronów i warto z nich korzystać. Rezygnacja z intelektu to rodzaj umysłowej anoreksji. Zresztą analogia jest chyba pełna bo anorektyczki rezygnują z jedzenia w imię właśnie (osobliwie rozumianej) doskonałości. Innym przykładem swoistej anoreksji jest celibat – też rezygnacja z czegoś zdrowego i naturalnego w imię dążenia do abstrakcyjnej doskonałości.
Na tym blogu pewnym mottem stała się wiara w potęgę nauki i seksu (oraz dobrego jedzenia). Taki naukowy hedonizm to postawa dokładnie odwrotna od opisanej w poprzednim akapicie. Spotkało się to z pewnym odzewem osobliwie połączonym z brakiem krytyki.
Źródeł hedonizmu można, przy odrobinie dobrych chęci, poszukiwać nawet w Biblii. Zwłaszcza że w niedziele czytany jest cykl moich ulubionych Ewangelii poświęconych winiarstwu. W ubiegłym tygodniu mielimy okazję kontemplować Ewangelię o zamianie wody w wino. Ze względu na swój rozmach, cud w Kanie Galilejskiej możemy widzieć jako przemysłową produkcję wina. Dzisiaj znowu wino. Słyszymy przypowieść o robotnikach pracujących w winnicy. Jeśli nie ma możliwości uczynienia cudu to najlepszym dostawcą wina jest wolny rynek. Pisałem o tym w ubiegłym roku. Dzisiejsza Ewangelia jednoznacznie pokazuje Chrystusa jako zwolennika twardego libertarianizmu i miłośnika wina. Odpowiada to raczej więc wizerunkowi pokojowego, wolnościowego i wesołego hipisa niż kostycznego ascety. Jako libertarianin Chrystus zapewne nie akceptował żadnych form niewolnictwa (dopiero później w imieniu chrześcijaństwa zrobił to św. Paweł).
Co usłyszycie od licencjonowanych kaznodziejów? Pewnie usłyszycie o tym, że robotnicy pyskujący o wyższą wypłatę w winnicy byli aroganccy albo coś w tym stylu. Nie wydaje mi się. Wprawdzie nie mieli racji ale odwoływali się do argumentów intelektualnych. Prawdziwa bezczelna arogancja polega na narzucaniu opinii bez uzasadnienia czyli wspomniana na początku „rezygnacja z intelektu”. Myślenie jest niezwykle użytecznym przystosowaniem ewolucyjnym. Widzę tylko jeden ważny wyjątek kiedy warto z niego rezygnować: jeśli stajesz się zakładnikiem hałaśliwych myśli wyrywających ze stanu sympatycznego ciszenia się chwilą.
Czy jednak wszystko musi mieć intelektualny sens? Nie musi tak być. Od rzeczy intelektualnie sensownych mamy naukę zaś od pozostałych sztukę, która nie musi być racjonalna. W tym sensie artysta, poeta albo teolog nie mówią prawdy lub nieprawdy lecz nic nieznaczące frazesy co może mieć artystyczną wartość i być kupowane. Czego sobie i wszystkim życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display