Niedziela Zesłania Ducha Świętego. To zobowiązuje to zdecydowanie głębszych przemyśleń. Według katechizmu Duch Święty poprzez swoje dary wzmacnia wolę człowieka w dobrym postępowaniu i cnotach. Dzisiaj więc będzie na temat wolnej woli u człowieka.
Zastanawiam się czy jest jakiś sposób by człowiek mógł być jak Jezus i kochać swoich wrogów? Czy to możliwe? Tak – zdaje się, że jest na to prosty skuteczny sposób. Wystarczy w tym celu wyzbyć się iluzji wolnej woli. Jeśli niesympatyczny wróg nie posiada wolnej woli, to trudno jakoś specjalnie go nienawidzić nawet jeśli się bardzo uprzykrza. Czy ujadający pies jest jakoś moralnie winny tego, że na mnie szczeka? Stworzenie to boże nie ma wolnej woli i szczeka bo taką ma naturę i tyle. Jak więc NIE gniewać się na wrogów? Proszę założyć, że źli ludzie nie mają wolnej woli a ich złe postępowanie jest np. skutkiem niewłaściwego odżywiania się … lub coś w tym stylu.
Wyobraź sobie następujący eksperyment myślowy. Naukowiec nakłada na Twoją głowę aparaturę pomiarową, mierzy też różne parametry otoczenia w którym przebywasz. Następnie robi wydruk z komputera twierdząc że jest tam napisane wszystko co będziesz robił przez następną godzinę. Nie pokazuje Ci treści tej notatki i mówi: rób przez godzinę to co Ci podpowiada Twoja wolna wola. Na zakończenie eksperymentu okazuje się, że facet w białym fartuchu dokładnie przewidział Twoje postępowanie z godzinnym wyprzedzeniem. Czy w takiej sytuacji upierałbyś się, że istnieje wolna wola?
Tu mam złą wiadomość. Okazuje się, że neuronaukowcy robią eksperymenty w tym stylu. Pionierem tego typu badań jest Benjamin Libet. Wyprzedzenie czasowe było krótsze niż opisano w akapicie powyżej i wynosiło zaledwie kilkaset milisekund. Są już jednak tego typu eksperymenty, które przewidują z góry „wolny wybór” człowieka z wyprzedzeniem do 10 sekund …
W poprzednim tekście złożyłem czytelnikom kilka obietnic z których planuje się sumiennie wywiązać. Jako odpowiedzialny kaznodzieja chcę jednak przekazywane treści umieszczać w możliwie najszerszym kontekście, sprawdzone teoretycznie i praktycznie. Mniej piszę bo więcej czytam. Dzisiaj równolegle dwie książki, dwu wybitnych filozofów. Obie są godne polecania każdemu kto chce czegoś poważnego (to znaczy naukowego) dowiedzieć się na temat ludzkiej natury. Obie te lektury dotyczą ważnego pytania o wolną wolę u człowieka.
Najpierw wielki mędrzec z Bostonu Daniel Dennett i jego Freedom Evolves. Lektura absolutnie obowiązkowa. Dennett broni poglądu, że wolna wola nie jest sprzeczna z determinizmem. Niestety w jego koncepcji wolną wolę posiadają też dobre programy szachowe, które potrafią reagować na zmieniające się na szachownicy sytuacje i podejmować „wolne” decyzje tak by wpływać na przyszłość.
Takiej koncepcji wolnej woli przeciwstawia się Sam Harris – autor mojej drugiej lektury Free Will. Chyba słusznie twierdzi, że nie chcemy przyznać programom szachowym i komputerem wolnej woli w takim sensie jak to powszechnie jest to definiowane? Harris dokładnie analizuje eksperymenty neuronaukowe w stylu badań Libeta. W streszczeniu: wolna wola dla neuronaukowców jest tym samym co UFO dla astronomów.
W nauce definiuje się różne pojęcia pomocnicze, które pozwalają nam wyjaśniać zjawiska. Zdaje się, że jednak trudno podać obiektywne zjawisko (a nie tylko nasze subiektywne odczucie) do którego wyjaśnienia byłaby potrzebna wolna wola. O mitach które pozwalają wyjaśniać zjawiska oraz o mitach które nie są do tego potrzebne pięknie pisze prof. Quine w swych „Dwu dogmatach empiryzmu”:
„… schemat pojęciowy nauki jest w ostatecznym rachunku środkiem, który służy przewidywaniu przyszłego doświadczenia na podstawie doświadczenia minionego. Przedmioty fizyczne są pojęciowo wnoszone do sytuacji jako wygodne ogniwa pośredniczące — (…) byty postulowane, porównywalne pod względem epistemologicznym z bogami Homera. (…) pod względem podstaw epistemologicznych bogowie różnią się od przedmiotów fizycznych tylko co do stopnia, nie zaś co do rodzaju. (…) Mit przedmiotów fizycznych posiada głównie tę epistemologiczną przewagę nad innymi mitami, iż okazał się bardziej niż one skuteczny w roli narzędzia, służącego nadaniu operatywnej struktury strumieniowi doświadczenia zmysłowego.”
Rzeczywiście kiedyś za pomocą mitu Zeusa wyjaśniano wyładowania atmosferyczne – teraz do tego celu używamy mitu potencjału elektrycznego. Wolna wola jest jednym z tych pięknych starożytnych mitów, które nie mają istotnej mocy wyjaśniania. Oczywiście każdy ma wolną wolę by być innego zdania 🙂 co może wyrazić w komentarzu. Czego oczywiście Wszystkim i sobie życzę.
No więc tak:
1. Programy szachowe nie reagują. One liczą. Czasami do tego co policzą (funkcji oceny pozycji) dodaje się malutki kawałek z generatora liczb pseudolosowych, żeby za każdym razem nie grały tak samo
2. Fakt, że pomiędzy uświadomieniem sobie podjętej decyzji a jej podjęciem jest niezerowy czas nie implikuje w sposób konieczny tego, że decyzja nie była wolna (że podmiot decydujący nie ma wolnej woli).
Wydaje się raczej prawdopodobne, że gdzie indziej jest podejmowana decyzja a gdzie indziej jest jej percepcja (a może nawet recepcja).
Zdaje się, że to tylko pokazuje taki eksperyment
Swoją drogą bardzo ładnie wyglądała by tu taka interpretacja: wola jest władzą duszy, ta zatem podejmuje decyzję, a mózg, będący przecież częścią ciała, sobie ją uświadamia po tych milisekundach; można również zastanawiać się czy decyzje nie są podejmowane gdzie indziej – jak przy łukach odruchowych w przypadku reakcji autonomicznej, które przebiegają na poziomie rdzenia kręgowego.
1. Dennett to jeden z wybitniejszych współczesnych myślicieli. Analiza różnych doświadczeń myślowych z programami szachowymi to osobny rozdział w jego książce. Nie chcę przyklejać tu całych tekstów z książki. Generalnie w tym przykładzie z programem szachowym chodzi o to by pokazać że jest możliwość wolnego wyboru w świecie ściśle deterministycznym.
2. Tak – to prawda jeśli tylko utożsamimy wolną wolę z wolnością a wolność z brakiem zewnętrznego przymusu. Neuronaukowcy rzeczywiście zauważyli, że w różnych obszarach mózgu jest podejmowana decyzja w a innych następuję jej percepcja.
3. Taka interpretacja z duszą to już zupełnie całkowicie odbiera wolną wolę. Świadomy mózg nie miałby żadnego wpływu na decyzje – byłby niczym zewnątrzsterowne zombi. Nie czułbym się specjalnie wolny jeśli mój mózg byłby tylko wykonawcą poleceń duszy której widzimisię mogę zaledwie obserwować i to z jakimś lagiem czasowym.
Ale dusza nie jest czymś zewnętrznym w stosunku do osoby, tylko treścią (łac. forma) ciała. Z technicznego punktu widzenia co za różnica, czy decyzja jest podejmowana w jakimś obszarze mózgu, rdzenia kręgowego, rdzenia przedłużonego czy zgoła przez systemowe współdziałanie różnych elementów układu nerwowego, czy przez duszę rozumianą jako treść ciała (nieistotne tutaj czy nawet stricte niematerialną, bo bodaj Bocheński wspominał gdzieś o jakichś doktoratach na temat tego, że z tą niematerialnością duszy to nie jest sprawa do końca jasna) a percepcja decyzji następuje później?
To może być punkt wyjścia do rozważań o różnicy między decyzją wolną a świadomą (uświadomioną) ale nie o determinizmie. Dajmy na to gryzie mnie komar i ja odruchowo biję w to miejsce ręką: mam pełną wolność wyboru, której ręki użyję, choć będę pewnie bez zastanowienia używał częściej ręki zgodnej z moją lateralizacją (przynajmniej, gdy użycie drugiej nie będzie zdecydowanie wygodniejsze): oczywiście mam wolność wyboru i oczywiście mogę się nawet świadomie próbować, zapewne z niezłym skutkiem, wyćwiczyć w używaniu tylko jednej ręki do walki z komarami, jeśli jednak się nie zdecyduję będę „nieświadomie” (tj najczęściej świadomie ale bez zastanowienia) działał jak powyżej a nie inaczej, nie z powodu silnego determinizmu ale z powodu wykształconego odruchu. Stąd kiedy mówimy o formowaniu jakichś sprawności moralnych chodzi o to, żeby przyzwyczaić się do „niemal odruchowego” czynienia dobra i unikania zła, a nie tylko o to, żeby każdą decyzję poprzedzić wielogodzinnym rozważaniem etycznych implikacji takiego i innego rozwiązania problemu.
Trudno sobie wyobrazić doświadczenie, które pozwoliłoby sfalsyfikować tezę, że choćby i pies nie ma możliwości wolnego wyboru w jakimś tam zakresie (np czy obejść leżący na drodze kamień z lewej czy z prawej strony).
Zgoda – to nie robi różnicy czy decyzje podejmowane są gdzieś w podświadomości czy czyni to dusza. Wedle powyższego to są i tak nasze decyzje. Z tego co zrozumiałem to skłaniamy się zgodnie do tego że przyroda jest deterministyczna? Zgadzamy się też co do tego że wolna wola jest wyraźnie obserwowanym SUBIEKTYWNIE fenomenem. Zgadzamy się też co do tego że możliwość unikania kamieni na drodze (i drapieżników) jest jakimś przystosowaniem ewolucyjnym.
Mam wobec tego pytanie. Czy da się podać jakiś przykład OBIEKTYWNEGO zjawiska do którego wyjaśnienia byłaby potrzebna wolna wola? Przykładowo, widzę małego Stefanka (lat 6), który się waha czy wybrać czekoladkę orzechową czy truskawkową. W końcu wybiera dodatek orzeszków. Czy do wyjaśnienia (PRÓBY wyjaśnienia) takiego zjawiska koniecznie potrzebujemy pojęcia wolnej woli??? Hmmmm… nie wydaje mi się. Dziecko miało w mózgu jakiś ślad biochemiczny, neuronalny itp. orzeszków i truskawek, które kiedyś jadło. Prawa przyrody są deterministyczne. Ściśle deterministyczny ciąg reakcji na synapsach spowodował, że zapadła w podświadomości decyzja. 300 milisekund później Stefanek zdaje sobie z niej sprawę a zaraz potem to stanowczo to mi komunikuje.
Jeśli pojęcie wolnej woli nie jest potrzebne do wyjaśniania obserwowanych zjawisk to w duchu Ockhama i Parmenidesa warto zrezygnować z używania takiego pojęcia.
Acha, oczywiście zapewne nie padnie tu argument że mechanika kwantowa jest niedeterministyczna (jest DETERMINISTYCZNA). Oczywiście taka argumentacja ma znaczenie tylko historyczne.
W 100 procentach zgadzam się z tym stwierdzeniem:
„Trudno sobie wyobrazić doświadczenie, które pozwoliłoby sfalsyfikować tezę, że choćby i pies nie ma możliwości wolnego wyboru w jakimś tam zakresie (np czy obejść leżący na drodze kamień z lewej czy z prawej strony).”
Skoro nie da się sfalsyfikować takiej tezy to znaczy że jest ona, jak nakazuje Popper, wadliwa. To sugeruje, że pewnie właśnie samo pojecie wolnej woli jest wadliwe.
Popper to jest zaledwie metodologia a nie metafizyka. Jak wiemy od czasów bodaj Ajdukiewicza (jeśli nie Goedla) liczba zdań prawdziwych jest większa od liczby zdań dowodliwych. Znaczy trzeba w nie (albo ich zaprzeczenie) uwierzyć (no, można jeszcze nie mieć zdania).
Z mojego (informatyka) punktu widzenia wystarczająco dobrym indeterminizmem jest taki, którego nie da się przewidzieć, nie muszę umieć wykazać z niezbitą pewnością, że mechanizm leżący u jego podstaw jest „rzeczywiście losowy” (cokolwiek by to miało znaczyć). Weźmy rozkład promieniotwórczy: nie jesteśmy w stanie przewidzieć, że dane jądro atomowe nuklidu niestabilnego rozpadnie się dokładnie w tym-to-a-tym momencie, można więc zbioru takich atomów użyć jako odpowiednio dobrego generatora liczb losowych (oczywiście o rozkładzie warunkowanym kinetyką tej reakcji). Podobnie nie jestem w stanie przewidzieć z całą pewnością jak zachowa się Kowalski (ba – nawet ja sam za jakiś czas i w jakichś okolicznościach), stąd nie jest bez sensu przyjęcie, że wolną wolę (swobodę decyzyjną) posiadam. Zresztą jest i problem techniczny: nawet gdybym mógł (za Lemem) sporządzić swoją „mapę atomową” opisującą położenie i stan każdego atomu mojego ciała (załóżmy nawet, że nie stanęła by mi na przeszkodzie zasada nieoznaczoności Heisenberga) żeby w mechanistyczny sposób przewidzieć swoje zachowania, to i tak wszechświat ma za mało materii, żeby wybudować komputer który byłby w stanie to policzyć. A co to za „determinizm” jeśli nie można pokazać, co nastąpi za chwilę? Byłaby to tylko niefalsyfikowalna teoria 😉
Oczywiście że Popper to żadna metafizyka. Według peperowskiego kryterium demarkacji trudno poważnie traktować metafizykę.
Zaś w kwestii indeterminizmu to wydaje się że nie ratowałby on jakakolwiek pojęcia wolnej woli. Co by to zresztą zmieniło jeśli ludzkie decyzje byłoby powodowane przypadkiem a nie determinizmem?
Nadal otwarte pozostaje pytanie o to czy da się podać jakiś przykład OBIEKTYWNEGO zjawiska do którego WYJAŚNIENIA byłaby potrzebna wolna wola?
W fizyce gdy okazało się, że nie ma obiektywnego zjawiska do którego wyjaśnienia potrzebny byłby eter lub flogiston to zrezygnowano z używania tych pojęć. Eter nawet przeszkadzał w uprawianiu fizyki. Podobnie jest z pojęciem wolnej woli – niczego nie wyjaśnia i jest problematyczne.