Poproszono mnie bym napisał tekst na temat edukacji domowej. Jakiś czas temu napisałem wstęp, który można przeczytać tutaj. Ten pierwszy wstęp miał charakter osobisty – potrzeba odreagowania szkoły pozostaje na całe życie. Rzecz ma się jednak ukazać w poważnej książce i, jak mi powiedziano, ma mieć charakter dydaktyczno-naukowy. Kolejne odcinki tekstu powinny mieć ściśle „naukowy” charakter. Kontynuuję więc nadal pisanie wstępu lecz tym razem będzie to wstęp naukowy.
Z nauką zaś sprawy wyglądają tak, że jej podstęp ogłaszany jest na SYMPOZJACH. Właśnie w greckim słowie Συμπόσιον – sympozjon zbiegają się zarówno początki klasycznej nauki, fundamenty naszej cywilizacji oraz edukacja domowa czyli temat naszych rozważań. Wielkim sympozjonem opisanym przez Platona była „Uczta” w domu Agatona gdzie w zaciszu właśnie domowym słuchano mów Arystofanesa, Alkibiadesa i Sokratesa. Jak już jesteśmy przy Sokratesie to warto wspomnieć go jako pierwszego męczennika edukacji domowej. Nauczał on poza ateńskim systemem szkolnym (oraz przeciwko temu systemowi). Ściśle rzecz biorąc nie była to edukacja domowa lecz uliczna bo nauczał młodzież włócząc się po ulicach Aten. W wyroku skazującym Sokratesa na śmierć napisano, że zajmował się „demoralizowaniem młodzieży” – to do dzisiaj typowy argument wrogów wolności. W starożytności edukatorzy domowi pojawiali się nie tylko pośród ateńskich włóczęgów. Mamy też kształconego poza szkołą cesarza i filozofa Marka Aureliusza. W swych „Rozmyślaniach” dziękuję on swemu dziadkowi „Werusowi że do szkół uczęszczać nie musiał”.
Wracajmy do sympozjonu. Sympozjon – Συμπόσιον – to w klasycznej grece „wspólne picie”. W starożytnej Grecji ta część zebrania następowała już po głównym posiłku. Sympozjami rządziły tradycyjne zasady. Kierownika obrad nazywano sympozjarchą. Dbał on o właściwe-obfite dostawy wina. Właśnie przy winie odbywały się kształcące dyskusje na temat filozofii i sztuki. W sympozjach uczestniczyli mężczyźni. Zdarzało się że na sympozjach bywały też kobiety zwane heterami. Zajmowały się one dolewaniem wina oraz świadczyły usługi seksualne. Już Homer opisywał sympozja biesiadujących i pijących wojowników. Historia sympozjów sięga jednak jeszcze czasów prehistorycznych. Prehistorię edukacji domowej omówię w kolejnej części wstępu.
gwoli ścisłości to Συμπόσιον w języku starogreckim oznacza ucztę, biesiadę lub bankiet a nie „wspólne picie”. Proponuję zajrzeć do słownika polsko-starogreckiego. Skoro ten tekst ma mieć podobno „charakter naukowy”, to proponuję nie przeinaczać tłumaczenia słów, bo jeszcze ktoś weźmie to na poważnie…
To proszę sobie pooglądać greckie freski przedstawiające sympozjony. Tłumaczenie tego co widać jako „wspólne picie” jest dość powściągliwe.
Nice blog, keep it going!