Jak napisał Willard Quine: „Prawda to jedna rzecz a pewność przekonań to inna”. Ostatnio mieliśmy do czynienia z ciekawą ilustracją tej tezy w postaci wykładu ks. dr Wojciecha Grygiela. Być może Jeźdźcy Apokalipsy pisząc np. „Boga urojonego” polemizują tylko z urojonym obrazem Boga wyniesionym z przedsoborowych książeczek do nabożeństwa (chociaż nie sądzę by tak było). Na pewno jednak nasz wykładowca polemizował z urojonym obrazem Jeźdźców Apokalipsy wyniesionym z mojego bloga. Koc – musisz się bardziej starać! Bardziej starać!!! Po krótkiej przerwie wracam więc do blogowania.
W pewnym momencie tego wykładu zostałem osobiście wezwany do tablicy:
53 minuta 40 sekunda: „W tych kontekstach religijnych naturalistów często pojawia się taka teza, że można w sposób naturalny (…) wygenerować szczęście. Że szczęściu odpowiada pewien stan w mózgu i to wystarczy”
Czy wystarczy lub nie wystarczy to już kwestia jak bardzo kto ma zawyżone wymagania. Mnie się wydaje, że na początek szczęście powinno jednak wystarczyć. Założenie jest takie że nie powinno ono zbytnio zależeć od zewnętrznych okoliczności. Dlatego określenie „stan w mózgu” kładzie nacisk na właściwy aspekt sprawy. Warto przeczytać ten wstępny tekst. Jak wygenerować ten stan w mózgu? Chyba nie trzeba przerabiać całej głowy. Pewne badania pokazują, że osoby poirytowane lub przestraszone mają bardziej aktywny prawy płat czołowy w mózgu, zaś osoby nastawione optymistycznie i pogodne mają aktywniejszy lewy płat czołowy z mózgu. Czy daje się jakoś wygenerować stan, w którym aktywniejszy jest ten lewy płat czołowy? Tak: wybitnie sprzyja temu zdrowy styl życia i medytacja.
Jest sporo prac naukowych na temat pozytywnych skutków medytacji (sceptyczny Czytelnik sam je wygoogluje albo poprosi). Wiele wskazuje na to, że:
- medytacja zmniejsza napięcie emocjonalne,
- medytacja redukcje stres i negatywne emocje,
- medytacja zmniejsza wrażliwość na ból,
- medytacja pomaga w leczeniu uzależnień,
- medytacja poprawia produktywność w warunkach stresu,
- medytacja zwiększa aktywność lewego płata czołowego w mózgu i pewnie dlatego
- medytacja istotnie zwiększa subiektywne odczucie szczęścia (czy potrzebne nam obiektywne?)
Wszystko to odbywa się w sposób zupełnie naturalny i generuje szczęście. Ostatnio opublikowałem list od pewnego guru od medytacji w którym opisał on technikę medytacji vipassana. W medytacji liczą się jednak trzy rzeczy: odpowiednie podejście, odpowiednia technika medytacji i odpowiednie przełożenie do codziennego życia. Było na temat techniki medytacji. Zaś dzisiaj guru pisze na temat odpowiedniego podejścia do medytacji.
Jesteśmy tak przyzwyczajeni do robienia czegoś, że idea nie robienia niczego wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo dziwaczna. Medytacja nie jest też żadną pracą nad sobą. To po prostu czas w ciągu dnia gdy masz absolutnie wolne i umysł może odpocząć od myślenia. Nie należy jednak na siłę powstrzymywać myśli. To zresztą niemożliwe bo im bardziej starasz się powstrzymać myśli i uczucia tym większe powodujesz napięcie i tym więcej nowych myśli. Należy sobie odpuścić, nie starać się za bardzo i gdy coś Cie rozproszy bez najmniejszych wyrzutów sumienia delikatnie wracać do obserwowania oddechu. Możesz obserwować jak myśli przychodzą i mijają. Niczego przy tym nie oczekuj i nie spiesz się. Po chwili cierpliwości umysł sam stanie się bardziej spokojny.
Ja też tego życzę Wszystkim i sobie!
Ostatnie komentarze
No comments to display