Sto lat temu matematycy Zermelo i potem Fraenkel zaproponowali aksjomaty, które porządkowały teorię zbiorów. Jeden z aksjomatów postuluje istnienie zbioru pustego. Korzystając z innego aksjomatu Zermelo-Fraenkela można łatwo dowieść, że istnieje tylko jeden zbiór pusty. Zaś kilkanaście lat temu ks. prof. Wacław Hryniewicz wyraził nadzieję, że piekło jest właśnie zbiorem pustym. Nie próbuje się nawet domyślać jaka jest zależność aksjomatyki Zermelo-Fraenkela i refleksji teologicznej o pustym piekle ale wydaje mi się, że jeśli ktokolwiek tam trafi, to mogą się tam znaleźć osoby, którym dzwoni telefon w czasie cichego kanonu starej mszy. Dlaczego o tym piszę?
Wspominałem o tym ostatnio jak czymś rzadko spotykanym w hałaśliwym współczesnym świecie jest cisza i spokój. Kościół Święty Matka Nasza czyta nam dzisiaj perykopę ewangeliczną o tym jak Chrystus uciszył burzę na jeziorze. Dzisiaj więc będzie o ciszy. Szczególnie piękna jest cisza starych gotyckich kościołów. Gdy wchodzi się do gotyckiej świątyni to za plecami zostaje cały zgiełk miasta. To ciekawe, że grube mury projektowane w Średniowieczu chronią przed hałasem XXI wieku. Ta cisza jest potem zdwojona w trakcie cichego kanonu (tylko starej) mszy. Przy odpowiednim medytacyjnym nastawieniu można się rzeczywiście tą ciszą karmić.
Warto to docenić. Ostanio mieliśmy ciekawy przykład takiego poważnego podejścia do ciszy w czasie koncertu wybitnego pianisty Christiana Zachariasa. Przestał on grać gdy komuś z publiczności zadzwonił telefon. Wyjaśnił to potem zresztą precyzyjnie, że stało się to w momencie gdy muzyka stała się bardziej cicha i ma ta cisza znaczenie wręcz fundamentalne. Szczęśliwie gdy ja muzykuję z chłopakami to nie mam tego problemu – gramy na takiej głośności, że nie mam najmniejszych szans usłyszeć telefonu, który dzwoni w mojej własnej kieszeni 🙂 Za to po zakończonej próbie wiemy, że rzeczywistość SKŁADA się głównie z ciszy 🙂
Zewnętrzna cisza może ułatwiać uzyskanie ciszy wewnętrznej, która jest czymś niezwykle wspaniałym. Zajmuje się myśleniem od prawie pół wieku ale dopiero ostaniu zauważyłem jak wspaniale jest myśleć tylko wtedy kiedy sam chcesz a jak nie chcesz to można się napawać wewnętrzną ciszą bez ciągłego trajkotania myśli, bez wewnętrznego dialogu. Myśląc o przeszłości wspominamy tylko to co było (i już nie jest) zaś myśląc o nieprzewidywalnej przyszłości najczęściej albo czegoś pożądamy albo się obawiamy. Nieświadomy wewnętrzny dialog powoduje tylko mentalne i psychologiczne koszta. Wyciszenie umysłu i napawanie się teraźniejszością to chyba nawet coś więcej niż prosto rozumiane szczęście.
To wymaja jednak pewnego treningu. Prawdę pisząc, myśleć to nawet każdy głupi potrafi zaś wyciszenie natłoku myśli nie jest łatwe. Trening ciała wymaga by starać się bardziej i trzeba się nieco wysilić. Paradoksalnie wydaje się, że trening umysłu polega na tym by starać się mniej. No bo jeśli się bardziej starasz i napinasz i pragniesz to trudno o wyciszenie umysłu i wewnętrzny spokój. Dzień się skraca. To sprzyja wyciszeniu. Polecam jedną minutę medytacji. Oczywiście promuje podejście naukowe eksperymentalne. Zrób eksperyment. Siądź prosto i spokojnie. Niech Twoja uwagą spocznie na oddechu, nie odganiaj myśli lecz je tylko zauważaj i wracaj do oddechu. Gdy doliczysz dwanaście oddechów to znaczy, że skończyłeś. Teraz zaobserwuj wewnętrzny spokój i ciszę. Czego Wszystkim i sobie życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display