Taki tytuł nosi najwybitniejsze dzieło Hieronima Boscha znane też jako „Ogród rozkoszy ziemskich” albo „Tryptyk Fałszywego Raju”. Ten ekspert od dziwolągów o dobre pięćset lat wyprzedził swoją epokę i dopiero nasz sanoczanin Zdzisław Beksiński kwestie obrzydliwości podniósł na jeszcze bardziej niedorzeczny poziom. Formalnie „Ogród rozkoszy” jest klasycznym tryptykiem ołtarzowym. Zamknięty przestawia stworzenie świata i patrząc na to możesz śmiało przypuszczać, że nawet 500 lat temu był to zwyczajnie rysunkowy żart. Ale dopiero otwarty tryptyk rozwiewa wszelkie wątpliwości. Autor chciał się zwyczajnie powygłupiać nad ołtarzem katolickiej świątyni (ostatecznie to się nie udało bo nadstawa ołtarzowa zawsze znajdowała się w rękach prywatnych kolekcjonerów). Interpretacje dzieła przez historyków sztuki są totalnie rozbieżne. Lepiej przyglądnąć się temu szczegółowo osobiście (kliknij aby powiększyć).
Dlaczego piszę o tym w tekście poświęconym muzyce gitarowej? Poza nudą sierpniowego niedzielnego poranka są jeszcze głębsze powody. Powyższy portret lęków i depresji, halucynacji i urojeń, zwyrodnień i okrucieństwa zawiera interesujący nas dział muzyczny. Lewe skrzydło tryptyku to raj, środek to upadek ludzkości zaś nas interesuje prawe skrzydło przedstawiające piekło. Piekło muzyków konkretnie. Nie wiemy jakich nauczycieli muzyki miał Hieronymus Bosch w dziecięctwie ale z jakichś poważnych powodów uznał, że piekielnymi narzędziami tortur będą instrumenty muzyczne. Na strunach harfy widzimy nagą ukrzyżowaną postać, obok dusza potępiona przywiązana do gryfu lutni jest zjadana przez okropnego smoka. Inny nieszczęśnik przytłaczany jest piszczałką, dalej bęben i trójkąt trzymają jakiś słuszny metalowy rytm. Okładki płyt Slayera wyglądają przy tym wszystkim niewinnie niczym kolorowanki dla dzieci.
Dlaczego tak jest? Bo tak być musi. Jeśli muzyka jest niebiańsko-durowo-miła to staje się zwyczajnie banalna (a myśmy mieli nudy uniknąć tego poranka). Popatrz na prawą część tryptyku. Co słyszysz? Ja nie będę udawał, że nic nie słyszę patrząc na ten obraz. Słychać tam wyraźnie akord Fsus4addb5.
Proponuję to zagrać. Niebanalne, ciekawe i niedorzecznie piekielne. Nieprawdaż? Swego czasu tutaj zachwalałem akord dim7 jako czterodźwięk o możliwie niekonformistycznej harmonii. Chyba Fsus4addb5 jest jednak jeszcze bardziej niebanalny. W istocie Fsus4addb5 uzyskujemy z Fdim7 przestawiając tylko jeden palec na gryfie.
Akord sus4 add b5 wyraża uczucie niepokojącej dwuznaczności. Zgadza się to z teorią. Jest to akord zawieszony w którym zamiast tercji, określającej durowy lub molowy charakter, mamy kwartę. Niepokój zaś bierze się z dodanego trytonu. W jaką progresję można włożyć tego typu dziwoląga? Proponuje coś takiego: Fdim7, G#sus4addb5, C#7#9. Na początek jednak lepiej oswoić się z tym brzmieniem grając kolejno: Fsus4addb5, G#sus4addb5, Hsus4addb5. Jakie skale do tego pasują? W ramach obowiązującego tutaj paradygmatu nonsensu oczywiście wszystkie (poza sensownymi). Konkretnie jednak: E-lidyjska dominantowa i E oktatoniczna-półton-cały-ton.
Józef Bocheński mawiał, że „poza logiką jest tylko absurd”. W świetle powyższego widzimy, że to niewątpliwie słuszne stwierdzenie ma charakter opisowy lecz niekoniecznie pejoratywny. Absurd może być dla nas przedmiotem dobrej rozrywki. Czego Wszystkim i sobie życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display