Nie do końca ogarniam reguły rządzące skomplikowanym światem Pomponiarzy. Z jednej strony czują się dotknięci używaniem określenia „Pomponiarz” z drugiej zaś twierdzą, że sami to pojęcie wymyślili, rozpropagowali i są z niego dumni. Świat pomponów wymyka się zwykłej analizie logicznej. Może dlatego to zjawisko jest tak fascynujące.
Zagrane zostało „Te Deum” co tradycyjnie oznacza finał ceremonii. Zdaje się jednak, że Pomponiarze uważają że „show must go on”. Po opublikowaniu KOMUNIKATU na chwilę ich zamurowało ale już na następny dzień fora „Kościół na starej fotografii” oraz „I komu to przeszkadzało” wróciły do zwykłego gwarnego życia. Widzimy tam kolejne zdjęcia:
- opasłych prałatów sprzed Soboru,
- papieską karocę,
- koronkowe procesje,
- kardynałów w capa magna,
- „kapy, rękawiczki, a w rękach ferule”
- za „świecami niesione są relikwie św. Donata oraz św. Bazylego”
- książąt klęczących na poduszkach.
Pozwolę sobie zacytować typowy fragment (za „I komu …”):
Kardynałowie także nosili pasy z falistego jedwabiu: na co dzień fascia była cała czerwona, zaś w stroju chórowym czerwona ze złotymi pomponami: wyjątkiem były okresy pokutno-żałobne, kiedy to pas był dopasowany kolorystycznie do sutanny. Podobnie było w przypadku różowych strojów kardynalskich, ale o tym może uda nam się zrobić osobny wpis.
Istne targowisko próżności!I jakie to niezwykle skomplikowane!!! Widać jednak że takich ludzi trzeba trzymać w NAROŻNIKU bo gdyby doszli do znaczenia w Kościele to skutecznie zniechęcili by resztki wiernych do katolicyzmu.
Pomponiarze mają ciążki humor. Ja zaś jestem zwolennikiem ciężkiego brzmienia. Jak zwykle w czwartki zajmuję się muzykowaniem. Dzisiaj znowu szukamy źródeł muzyki heavy metalowej w tradycyjnej muzyce kościelnej. Pomponiarze zaproponowali stare pieśni. Wykonuję więc jedno z listy „Matko niebieskiego Pana”. Proszę kliknąć i wysłuchać 40 sekund nagrania:
http://koc.pl/wp/audio/Matko_niebieskiego_Pana.mp3
Jeszcze sprawozdanie z anonsowanej akcji krwiodawstwa. W punkcie krwiodawstwa był spory ruch. Nie spotkałem tam jednak żadnego Pomponiarza. Wypełniłem standardowy druczek i podpisałem, że w ciągu ostatnich 6 miesięcy: nie przekłuwałem uszu lub innych części ciała, nie przebywałem w Afryce środkowej lub zachodniej i Tajlandii, nie miałem wykonywanego tatuażu oraz nie uprawiałem niebezpiecznego seksu itp. Generalnie lista ta obejmowała zakres aktywności typowego fana metalu. Lekarz potwierdził że jestem całkiem zdrów i mogę oddać krew (co uczyniłem czytając Richarda Brodiego).
Na koniec jeszcze dobra wiadomość dla Pomponiarzy. Zostawiam Was w Waszym antycznym grajdole i postanawiam na tym blogu zająć się dalej poważnymi tematami: muzyka metalowa, paleolit, memetyka. Emulowanie paleolitu wraz praktycznym stosowaniem pewnych tez memetyki może dać bardzo interesujące rezultaty. Większość ludzi w swoim życiu waha się pomiędzy stanem kryzysu a stanem „że w miarę sprawy OK”. Okazuje się że dość łatwo może przesunąć te wahania pomiędzy „sprawy OK” a „wszystko świetnie”. Czego wszystkim życzę!!! Jak będzie zainteresowanie tematem to napiszę …
Sądzę, że sprzeczności łatwo uniknąć, jeśli założyć że za różnymi inicjatywami stoją różni ludzie lub różne grupy osób, które przypadkowo wykorzystują podobne memy.
Zapewne to poprawne naukowe wyjaśnienie.
Nie rozumiem jaki jest związek między opisywanymi przez pana Pomponiarzami a liturgicznymi purystami z wspominanej na tym blogu Fundacji.
Też nie ogarniam tych wszystkich zależności – tak jak napisałem w tytule notki świat Pomponiarzy jest skomplikowany. To bogata i złożona rzeczywistość. Wydaje mi się że nieco ja rozpoznałem ale dalszą analizę zjawiska pozostawiam kontynuatorom.
Śledziłem niedawno pewną facebookową dyskusję z której wynikało, że w Krakowie działają, jak to okreslił sam ich duszpasterz, liturgicznie puryści, rubrycyści. Podejście do liturgii jakie prezentują jest nie do pogodzenia z tzw. „upomponianiem” Mszy ponieważ to drugie często stoi w sprzeczności z przepisami kościelnymi. Istnieją oczywiście osoby i grupy dla których zewnętrzny splendor jest bardzo istotnym elementem i jest wprowadzany do liturgii nawet w sprzeczności ze znanymi im rubrykami ale nie wydaje mi się, że słusznym jest utożsamianie ze sobą tych dwóch różnych grup.
Oczywiście że analizując zagadnienia związane z pomponiarstwem należy się wystrzegać nadmiernych uproszczeń. W ramach świata pomponów istnieją różne grupy różniące się subtelnie w stopniu rygoryzmu i rybrycyzmu. Wedle mojej niepełnej wiedzy niektórzy z nich to zwykli esteci zaś inni ocierają się o jansenizm. Gdybym planował habilitację to zajmę się tymi interesującymi kwestiami dokładniej. Tymczasem mam nadzieje że ktoś po mnie przejmie na jakiś czas ten cieżar.
Pompony ,nie pompony …lepiej w ogóle zamiast odprawiania tych różnych magii posłać to „czarne” towarzystwo do sensownego zajęcia się potrzebującymi…To by było rzeczywiście zgodne z duchem nauki, na którą się powołują, ale cóż, niestety z religii wcale nieźle można żyć, więc :):) ….
Oczywiście postulat zajęcia się potrzebującymi jest jak najbardziej słuszny.
ale czego właściwie Pan Piotr Koc chce od „pomponiarzy”? Przeczytałem kilka wpisów na blogu i nadal nie wiem o co się czepia.. Takie sobie chyba powołanie wymyślił – czesanie pomponów:P
Obawiam się o Pomponiarzy bo uważam że grozi im popadnięcie w skrajny faryzeizm.