Pewien uczony i święty kapłan przedstawił mi kiedyś ścieżkę duchowego rozwoju, którą należy kroczyć. Głęboka wiara zakorzeniona jest w głębokiej teologii. Zaś ważne pojęcia teologiczne opierają się na metafizyce (np. pojęcie substancji). Średniowieczna teologia miała jako fundament średniowieczną a właściwie starożytną metafizykę. Zaś klasyczna metafizyka brała się z prostego obrazu świata jaki był dostępny nauce w tamtych czasach. Dzisiaj już wiemy, że świat działa zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażał Arystoteles i metafizyka przez niego zaproponowana ma należne i godne miejsce ale tylko w podręcznikach HISTORII filozofii.
Jaka jest ta ścieżka duchowa zaproponowana przez uczonego i świętego kaznodzieję o którym wspomniałem? Cóż należy czynić by nią podążać? Jest napisane „duc in altum — wypłyń na głębię”. Potrzebna jest więc głębsza teologia i głębsza metafizyka. Wraz ze średniowieczną fizyką upadła też średniowieczna metafizyka. Chcemy więc odnieść się do nowszych osiągnięć nauki, która powstała na fundamencie naszej Cywilizacji Łacińskiej. Zaproponowany program jest więc następujący:
- Studiujemy współczesną fizykę.
- Na bazie współczesnej fizyki i jej metodologii szukamy metafizyki.
- Metafizyka da nam aparat pojęciowy w teologii.
Absolutnie się nie poczuwam do autorstwa tego genialnego w swej prostocie planu. Uważam jednak, że taki program charakteryzuje się UCZCIWOŚCIĄ INTELEKTUALNĄ. Dzięki Bogu Wasz kaznodzieja miał pkt. 1 za sobą. Spokojnie więc przeszedłem do pkt. 2: metodologia współczesnej nauki i wynikająca z niej metafizyka. Zabrałem się z gorliwością za studiowanie dzieł filozofów, którzy pisali o metodologii nauki: Comte, Hume, Carnap, Popper, Quine, Ayer i Dennett.
No i w tym miejscu plan się … wysypał bo wygląda na to, że współczesne standardy logicznego myślenia nie dają pojęciom metafizycznym żadnego sensu poznawczego. Pisałem o tym dwa tygodnie temu. Współczesna metodologia nauk to z grubsza empiryzm tak jak go doprecyzował Willard Quine w bodaj najsłynniejszym eseju: „Dwa dogmaty empiryzmu”. W jego epistemologii znaturalizowanej nie ma miejsca na żadną metafizykę rozumianą inaczej niż metaforyczna literatura.
OK. Mamy jednak w planie uczciwość intelektualną i dodatkowo wsparcie znajomych filozofów i kaznodziejów oraz wyszukiwarki Google. Szukałem sumiennie więc w ten sposób jakiejś solidnej krytyki Quine’a. I co? I nic!
Czy to jest jakoś bardzo źle? Czy trzeba rozumieć pojęcia by zdanie z nich ułożone było prawdziwe? Ależ zupełnie nie ma takiej potrzeby! O proszę bardzo … tu jest zdanie w języku walijskim, które ZAPEWNIAM że jest prawdziwe:
Mae dau o blws dau yn dychwelyd pedwar.
Obok, ku większej uciesze i zrozumiałości, widzimy piękna flagę walijską. Jest na niej skrzydlaty smok, który nawiązuje do Niewidzialnego Różowego Jednorożca. Prawdziwość powyższego walijskiego zdania proszę przyjąć na WIARĘ nawet bez zrozumienia sensu użytych słów. W ten sposób nieco na skróty przeskoczyłem do pkt 3. Nie powinno się chyba robić takich skoków nad wspomnianą uczciwością intelektualną. Czego Wszystkim i sobie życzę!
Ostatnie komentarze
No comments to display