Bardzo zabawne! Przeglądam właśnie statystyki wejść na mojego bloga. Google Analytics daje bardzo użyteczne narzędzie, które pozwala zobaczyć za pomocą jakich wyszukiwań Czytelnicy trafili na poszczególne teksty. Zabawne! Czegóż tu nie ma? Najlepsze to:
- „jaka jest mowa wiewiórek” (ktoś trafił na ten tekst)
- „telepatia pomiędzy pokrewnymi duszami” kierowała do moich rozważań antymetafizycznych
- ktoś inny wpisał w Google „pornografia seminarium duchowne” i zapewne był bardzo rozczarowany gdy zobaczył tekst na temat naturalizmu.
- zupełnie też nic nie pisałem na temat „friedrich von hayek o homoseksualistach”
- kilkukrotnie wyszukiwano „kapy rękawiczki a w rekach ferule”. O co chodzi???
To oczywiście drobne wpadki algorytmu Google. Zazwyczaj trafność była bardzo dobra. Ludzie najczęściej przychodzą na tego bloga bo szukają czegoś na temat akordów lub skal gitarowych. Są interesujące zapytania, na które sam chciałbym znać odpowiedź. Na przykład „Gymnopedie chwyty na gitarę”. Oczywiście z tym tematem trzeba będzie się zmierzyć. Posłuchajcie tego proszę.
Kolejną grupę licznych wyszukiwań stanowią „kazania”. Google bardzo dobrze zindeksowało moje dawne „kazania”. Widać wyraźnie, że w sobotni wieczór na plebaniach proboszczowie pracują niczym gimnazjaliści nad zadaniem domowym – google is your friend. W wigilie odpowiednich świąt mamy więc zapytania o: „kazanie na Wielkanoc”, „kazanie na Boże Narodzenie”, „na Adwent”, „na niedzielę Dobrego Pasterza” „o niewiernym Tomaszu”, „kazanie na Gromniczną”. Widać że moja gorliwość kaznodziejska została nagrodzona i jakaś edukacja trafia pod dachy wiejskich plebanii. Tu szczególne dużo dobrego robi ten tekst o cudach.
Chciałoby się ten wątek pociągnąć. Patrząc jednak z pewnej perspektywy wydaje się to dość banalne. Oczywiście że ateiści błądzą. Wypowiadanie się na temat istnienia bądź nieistnienia obiektu, który nie jest jasno zdefiniowany jest bezsensowne. Nawet uznanie, że brakuje argumentów na rzecz rozstrzygnięcia tego sporu, jak to czynią agnostycy, jest równie bezsensowne. Agnostycyzm uznaje sensowność tego sporu. Można było racjonalnie zachować agnostycyzm względem istnienia bozonu Higgsa bo jest to obiekt dobrze zdefiniowany. Agnostycyzm względem istnienia absolutu, boga, duszy nieśmiertelnej itd jest jednak postawą bezsensowną (to samo oczywiście dotyczy wszelkich odmian teizmu lub deizmu).
Nie jest to chyba szczególnie kontrowersyjna teza. Nawet teologowie, wobec braku sensownej i jednoznacznej definicji absolutu, wymyślili tzw. teologię apofatyczną. To szczególnie osobliwy przykład wynaturzenia pracy ludzkiego umysłu. Skoro nie potrafimy jasno powiedzieć czym jest absolut to … powiemy czym nie jest. Oczywiście wszystko to ma bardzo dobre konsekwencje bo zwalnia człowieka z zajmowania się źle postawionymi problemami. Czego Wszystkim i sobie życzę!
Pamiętam tekst sprzed lat z podobnymi wnioskami lecz z innej pozycji wyjściowej.
Pozdrawiam.
Lubię Korwina i zgadzam się z jego tezami gospodarczymi. Na teologii się jednak nie zna. Weźmy taki cytat z oficjalnego nauczania Kościoła Katolickiego:
Kościół więc naucza że można dowieść rozumowo w sposób pewny istnienia Boga. Ta tradycja teologiczna wywodzi się zresztą jeszcze od św. Tomasza a Akwinu. Co z tego wynika? Po pierwsze jeśli ktoś głosi taką tezę jak w powyższym cytacie to na nim spoczywa ciężar jej dowiedzenia. Po drugie też na Kościele spoczywa w tej sytuacji logiczny obowiązek sprecyzowania definicji obiektu którego istnienie jest dowodzone.
Dlatego ateiści nie mają tu czego negować. Jedyną logiczną postawą jest obojętne wzruszenie ramionami.
Panie Piotrze.
Ja tylko przytoczyłem myśl JKM, gdyż miałem wrażenie (możliwe, że fałszywe), że ta myśl współgra z Pańską.
A Pan od razu pojechał z Katechizmu 😉