Św. Franciszek głosił swoje kazania do ptactwa, przemawiał też do wilka i wedle wiarygodnych przekazów jego kazania spotykały się z żywym odzewem. Bo jak Ci na czymś zależy to trzeba się starać, bardziej starać! Ostatnio grupa odbiorców moich moich kazań poszerzyła się o osoby deklarujące się jako niewierzący racjonaliści. Postanawiam i te owieczki otoczyć swoją kaznodziejską opieką. Na początek błogosławię im ze szczerego serca za te polubienia na Facebooku.
Ciekawie to się składa. Ze strony katolickich tradycjonalistów moje ostatnie teksty spotykają się z milczącą akceptacją, zaś ze strony niewierzących racjonalistów z „lajkiem” na Facebooku. Dotychczasowe moje kazania były komentarzami do perykop z ewangelii świętych Marka, Mateusza, Łukasza i Jana. Skoro mam pisać dla racjonalistów to poszerzam listę książkowych inspiracji o: Dawkinsa, Dennetta, Harrisa i świętej pamięci (jeśli można tak napisać???) Hitchensa. To świetni filozofowie, naukowcy i publicyści. Tacy czterej racjonalistyczni jakby „ewangeliści” a ich książki stanowią współczesny kanon racjonalizmu i filozofii naturalistycznej.
Mamy trzecią niedziele Postu – czas modlitwy i nawrócenia. Problem modlitwy został szczegółowo opisany i zbadany a wyniki komentowałem tutaj. Wydaje się że jedna para pracujących rąk jest w stanie uczynić więcej niż milion złożonych do modlitwy. Popracujmy więc nad dzisiejszą perykopą ewangeliczną. Kościół Matka Nasza daje nam do pokornego posłuchania następujące słowa:
Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali.
To jest głęboka metafora wewnętrznej logicznej spójności i niesprzeczności. Wielkie racjonalistyczne wyzwanie dla kaznodziei. Kazanie ma logicznie odpowiadać na pytanie: „JAK ŻYĆ?”. Odpowiedzi można szukać w oparciu o dogmaty religijne albo posługiwać się nauką. Racjonaliści wybierają ten drugi wariant. Od kaznodziei oczekuje się konkretnych wskazówek i etyki, która miałaby charakter absolutny. Relatywizm etyczny jest nielubiany. Prawie każda religia stanowczo twierdzi, że system etyczny powinien być absolutny i dodaje, że etyka tej właśnie religii jest absolutna. Jednak etyki proponowane przez różne religie są ze sobą wzajemnie sprzeczne czyli RELATYWNE (zależne od wyznawanej religii). To sytuacja dość osobliwa a dla racjonalistów chyba zabawna?
Jedyną znaną metoda obiektywizacji problemu jest nauka. Z tego zaś wynika logiczny wniosek że jeśli etyka ma mieć charakter absolutny to musi być oparta na przesłankach naukowych a nie dogmatycznych. Nauka daje nam więc jedyną szansę by zwalczać nielubiany relatywizm etyczny. Napiszę o tym więcej w kolejnych kazaniach.
Obiecałem ostatnio jakąś Dobrą Nowinę – coś pokrzepiającego. W jednym z poprzednich kazań jako kaznodzieja nieśmiało wysunąłem swojego kandydata na papieża. W podlinkowanej tam dyskusji z prof. Dawkinsem JE kardynał Pell powiedział, że ma nadzieje, że „piekło jest puste”. Nie będę Was tu teraz zamęczał problemem istnienia zbioru pustego – w matematyce to kwestia przyjętej aksjomatyki. Ale na zdrowy rozum zastanówcie się czy może być jakaś lepsza Dobra Nowina??? Oczywiście nadal jestem za kard. Pellem. Skoro nie ma piekła to nie ma co się dalej obawiać i można zacząć cieszyć się życiem. Hic et nunc!!! Czego sobie i Wszystkim życzę!!!
Dzień dobry,
szanowny Panie, czy dobrze zrozumiałem, że stwierdził Pan, że piekło jest puste?
Pozdrawiam.
Zacytowałem Jego Eminencję kard Pella. To poważny teolog i możliwe że przyszły papież. Zdecydowanie mi się ten cytat jednak podoba. Nie stwierdziłem że piekło jest puste bo nigdy tam nie byłem (poza jednym wyjątkiem koncertu Decapitated – to było piekło). Zdecydowanie jednak trudno mi sobie wyobrazić jakąś lepszą Dobrą Nowinę od informacji o pustym piekle lub nieistnieniu piekła co logicznie zresztą na jedno wychodzi. Anglikanie zrezygnowali z dogmatu o piekle już ćwierć wieku temu. Doktryna katolicka też się „rozwija”.
Przy sposobności niedzielnego popołudnia postanowiłem sobie obejrzeć dokładnie debatę kard. Pella z R. Dawkinsem. Nawet z perspektywy prostego boksu widać, że Dawkins ten pojedynek wygrał: jego ręka jest w górze. I mówię to jako klecha, bynajmniej nie żeby dołożyć kardynałowi za tezę o pustym piekle. Dawkins wygrywa przede wszystkim metodologicznie: stawia lepsze pytania i udziela precyzyjnych odpowiedzi. Kard. Pell chyba nie do końca docenił przeciwnika. Najbardziej moim zdaniem położył kwestię przeistoczenia, w której Dawkinsowi zaserwował standardowe tłumaczenie przy pomocy teorii trans-substancjacji, co de facto nie jest przedmiotem katolickiego dogmatu. Jesteśmy zobowiązani wierzyć w realną obecność a nie w trans-substancjację czy wedle innej teorii trans-finalizację lub temu podobne. I nic dziwnego, że na pojęcie substancji Dawkinsem zatrzęsło. Powiem paradoksalnie: z tego wywiadu bardziej umocnił mnie w wierze Dawkins niż kard. Pell. Proszę podwinąć do samego końca, gdzieś do 58′. Pada tam pytanie od orientalnej ateistki, czy, mówiąc najkrócej, Bóg (albo jego idea raczej) działa jedynie jak ,,placebo”, poprawiając nasze samopoczucie i zdrowie. I kto jest oburzony na małostkowość takiego pytania? Dawkins, a nie Pell!!! Dlaczego więc jest tak, że doniosłość pytania o istnienie Boga widzi najpierw rzekomy ateista a nie katolicki biskup i kardynał? Polecam wszystkim obejrzenie całości, świetny intelektualny pojedynek.
Konkretnie chodzi o ten film: http://www.youtube.com/watch?v=tD1QHO_AVZA&feature=player_embedded
Jasne że wygrał Dawkins ale trudno mi sobie wyobrazić by jakiś inny biskup wytrwał tak dzielnie jak Pell. Choćby ten żart w 59 minucie.